05:42 / 19.01.2005 link komentarz (2) | Skonczylem czytac "Nową nadzieję" i nie moge spac... jak zwykle z reszta (nie moge/nie chce). Jesli o ksiazke chodzi, to nie jestem zawiedziony, wrecz przeciwnie. Powiem wiecej - co jak co, ale odrobine nawet zaluje, ze nie przeczytalem najpierw ksiazki, a dopiero po niej wzialem sie za film. Kiedy jednak widzialem film po raz pierwszy, mialem 10 lat i jedyne lektury jakie mnie interesowaly, to byly komiksy z Kaczorem Donaldem hehehe. Poza tym wtedy ani nie mialem dostepu do takich ksiazek, ani tym bardziej nie zdawalem sobie nawet sprawy z istnienia "Gwiezdnych Wojen" w jakimkolwiek wydaniu. Z wypozyczalni od ś.p. F. Mułki wtedy wzialem po czesci przypadkowo stara trylogie, tylko dlatego, ze chcialem wypozyczyc "Kosmiczne Jaja", ktore tak bardzo meczylem na VHS-sie w wieku 6 lat hehehe. Pozniej moja prywatna kaseta z tym filmem w koncu zdechla (nic dziwnego, jak pracowala w magnetowidzie przynajmniej dwa razy dziennie). Stad chcialem wypozyczyc wlasnie kasete z tymze filmem podajac blednie tytul kobiecie, ktora pracowala w w/w wypozyczalni, a ona po prostu dala mi cala trylogie. Troche nie rozumialem tego filmu, ale wydawal mi sie dziwnie znajomy. Jakosc byla fatalna, jako, ze nie znalem angielskiego i nie zorientowalem sie w ogole co wlaczam, to ogladalem to w kolejnosci - epizod VI, V i na koncu IV - stad tez nie rozumialem np. dlaczego najpierw Darth Vader zginal, a pozniej znowu zyl hehehe. Mniejsza o to, zaczalem o ksiazce, a przeszedlem do wspomnien na temat tego, jak to pierwszy raz zetknalem sie z gwiezdna saga Lucas'a. W niecierpliwosci czekam na III epizod i juz zapowiadam, ze jesli tylko jakis miedzygalaktyczny wyzutek spoleczenstwa przeszkodzi mi w seansie, to bez ogrodek uzyje miotacza, aby przyspawac jego facjate do fotela. |