23:48 / 22.01.2005 link komentarz (2) | Piszę tę notkę drugi raz, z dwóch powodów, po 1 bo się net ściął i tamta niestety odeszła, a po 2 muszę to ubrać w szczegóły albo coś... :)
Trzy poprzednie notki są nieaktualne. Po prostu. Straciły swą aktualność. Ta o HTMLu - bo przerzuciłam się znów na opowiadania, w tym może powstanie "Nie Wróciła Do Domu"; o nudzie - bo doszedł kolejny blog, tym razem Jeanen. Opko się pisze. No i wreszcie - o mojej wściekłości. Ten człowiek, przez którego byłam wściekła na Wyll, po prostu przyszedł do nas i zdałam sobie sprawę, że mimo tego jego śmiechu [który jest lepszy od śmiech K-maro], oczu [ach, piękne oczka, choć Aser ma ładniejsze] i tego swoistego sposobu bycia, jakoś tak do mnie nie pasi. No wiem, od początku wyobrażałam sobie za dużo, nadawałam mu cechy jakich nie miał i w ogóle, ale.. teraz zdałam sobie sprawę, że "my" nigdy by nie było i nie będzie. Kumple, przyjaciele owszem, ale na coś więcej nie mam co liczyć. I nawet po ostatnich wydarzeniach jakoś pogodziłam się z tym. Jest mi cudownie tak jak jest i nie potrzebuję tego zmieniać kolejną walką. Walką o coś, co należy się komuś innemu. A właściwie nie widać, by się na coś zanosiło. Spokojny, cichy człowiek, który ożywa wśród swoich.. Nie jest taki, jaki myślałam, że jest. Nie chcę mu mącić główki moim czymśtam. Daję sobie spokój. Najpierw się we wszystkich zakochiwałam, teraz się odkochuję. No pięknie. Super. Cudownie. Bajecznie. I nie mówię tego ironicznie. Cieszę się. A jak to, co planujemy na lato, czyli wyjazd do Rosji na tydzień, dojdzie do skutku, to będę w siódmym niebie. TAM to na pewno kogoś poznam. Bo co? Jedzie ekipa Ryża. Ja tam mam być jedyna dziewczyna. Znaczy się, z Polski. Jak pojedziemy to będzie wspaniale.
Kończę już, niedługo północ, nocne marki muszą pisać. Muszę wyłączyć muzę, bo Nemek nie zaśnie. Słowo na jutro: ziomale. Tak to ładnie w jego ustach brzmi. Ah, ZEMSTA nie wypali. Nie w słownym znaczeniu. Po prostu powiem oficjalnie: Co? Jaki Ryży? Hę? i się skończy. Ot, tak. Lżej mi na sercu... |