2005.01.23 02:18:24 link
hola
co za pojebany tydzien.
codziennie musialem po 3h dziennie zalatwiac rozne formalnosci. po prostu krew zalewa ile sie musialem nabiegac. magiczne slowa "student erasmusa" to nie tylko to, co przychodzi na mysl po obejzeniu filmu l'auberge espagnol. koniec pobytu to przede wszystkim zalatwienie formalnosci. na szczescie hiszpanie to dosc wyrozumialy narod.
anyway w czwartek moj profesor jeszcze raz przyjzal sie programowi i sie okazalo ze nie dziala tak jak on by sie tego spodziewal. w dodatku nie byla to moja wina tylko sprzetu, z ktorym ten program mial wspolpracowac. wiec czwartek i piatek spedzilem wraz z autorem tego sprzetu na dopracowywaniu wspolpracy naszych dziel.
wczoraj zrobilem sobie probe probe mojej prezentacji w sali z projektorem itp. to bedzie cos.
wczoraj byl dzien babci, wiec zadzwonilem do tej jednej babci co mi zostala. mieszka w gorach, gdzie teraz pada duzo sniegu. jak mowila ze pare razy jechal plug zeby odgarnac droge ze sniegu to wydalo mi sie to strasznie oderwane od rzeczywistosci, ktora tu widze. tutaj trawa jest ciagle zielona, rozna palmy, a na skwerach czerwienia sie rozne krzewy.
dzisiaj poszedlem z rana ostatni raz do sympatycznej polskiej fryzjerki, potem polazilem troche po centrum, wjechalem na punkt widokowy na pomniku kolumba, kupilem bransoletke z drewnianych koralikow (ogolem kupilem tu juz ich kilkanascie i dzisiaj powiedzialem STOP:) a potem poszedlem na uniwerek dalej poprawiac moj program. zaraz dodam zdjecia na fotobloga a potem zajme sie dalej prezentacja, ktora bede mial w poniedzialek.
plan na jutro:
-wyspac sie
-ostatni raz isc na msze po hiszpansku
-isc na tibidabo (taka gora)
-dokonczyc prezentacje
pozdro dla wszystkich!
ps.
100 WPIS - dziekuje
komentarz (0)