02:19 / 05.02.2005 link komentarz (1) | Bezproduktywność. Dzien spedzony na patrzeniu w sufit i rozmyslaniu jak w ten sufit nie patrzec.. Czekalem.. Jestem od Niej uzalezniony :/ nie potrafie myslec o czym innym i skupic sie na sprawach istotnych w danym momencie.. Jak dlugo to bedzie jeszcze trwalo? Jezu, tyle mam do zrobienia :/
Czego nienawidze najbardziej.. tak tak.. klamstwa.. zjadlo mi pol zycia.. zdrady.. rozorala mi serce.. ale chyba jeszcze bardziej nienawidze bezsilnosci.. Chce cos zrobic, pokazac, powiedziec, ofiarowac, poswiecic.. A NIE MOGE ! Nie mam okazji.. To jest, kurwa, jakas paranoja.. Zawsze mi sie wydawalo ze to kobiety sa klebkiem uczuc.. ze my nie potrafimy z siebie dac nic.. Az tu nagle przekonuje sie ze i we mnie sa jakies ludzkie cechy. Swojej ostatniej dziewczynie (pierwszej prawdziwej i zarazem ostaniej poki co:/) nie potrafilem okazywac wylewnie tego co czuje. Oszczednosc w slowach.. Jakas taka blokada emocjonalna przez slowami "kocham cie", "pieknie dzis wygladasz", "zawsze bede przy tobie". Dla mne to bylo oczywiste. Nie musialem tego mowic. A ona to wiedziala. Inna sprawa, ze zaklamana suka z niej sie zrobila, no ale bywa:/ Ja do tego doprowadzilem? Moze.. A moze to po prostu siedzi w czlowieku. Dalej ja lubie. Zlote serce. Tylko podszyte falszem :/ 8 lat kurwa :( A teraz kiedy znajduje znow kogos bliskiego mojemu sercu, chce nie popelnic bledow z przeszlosci, chce dac, pokazac, powiedziec.. ech.. zycie sie msci :/ Nie daje mi szansy. I zycie.. i w pewnym sensie ona.. To skomplikowane :/ Nie, wroc. Nie moge powiedziec ze ona mi szansy nie daje. Ale to jest jakis jeden wielki, pierdolony test! Chyba nie na tym to powinno polegac. Albo to ja tak odbieram.. Ale brne. Brne w to dalej i mam nadzieje ze sie nie utopie. Wbrew pozorom - dzien na plus. No i kul. |