15:00 / 11.02.2005 link komentarz (6) | Czuję się odrobinę lepiej, chociaż trudno mówić o wyraźniej poprawie, kaszel nie minął, katar też nie, noc była za to odrobinę spokojniejsza niż poprzednie, chociaż po wczorajszym krwotoku o 4:00 nad ranem bałem się zasypiać. Odwiedził mnie Bartosz (przyszedł po książke o HTML'u, bo "ile można grać i czytać opisy na gg :), wpadli też Kurak z Lechem, jacyś dziwnie zniechęceni i zmęczeni życiem, zwłaszcza Lechu, który po kilkunastu minutach się rozłożył i zaczął zasypiać, tłumacząc to nastrojową muzyką. "Jak masz problemy ze spaniem w nocy, to to sobie puszczaj" - skomentował jedną z moich ulubionych niehip-hopowych płyt, której słucham w celach odprężająco-uspokajających. Co u niego? Rzuca pracę u Wietnamczyka, bo ten się go czepia (swoją drogą, okropna robota, 13 godzin dziennie na nogach za 20 zł, a wcześniej za 10 - to przecież gorsze niż wyzysk), poza tym boi się WKU i woli zostać w szkole. Kurak dziś pojechał na praktykę w góry, nienagrawszy niestety swoich zwrotek, co oznacza, że premiera K.K.O. najwcześniej za miesiąc.
A u mnie? Kończy się wolne, od poniedziałku wracam do szkoły walczyć o przetrwanie, z wiarą i nadzieją jak Kecaj, chociaż boję się, oj boję, bo to bardziej "aż 4" niż "tylko 4" przedmioty.
Denerwuje mnie koleżanka mamy, o której już kiedyś pisałem. Nie dość, że nadal przychodzi co drugi dzień i ogłasza na głos rewelacje ze swojego życia w niezmiennie irytujący sposób, to jeszcze zaczyna się mnie czepiać. Kiedyś marudziła, że nie sprzątam, teraz nie podoba jej się, jak chodzę ubrany po domu, chociaż to mój dom, a w dodatku jestem chory. We wtorek przyszła z okazji śledzia, piła wódkę, którą sam kupiłem (gdybym wiedział, że tak to się skończy, w życiu bym po nią nie szedł), siedziała do 22:00 i zamęczała gadaniną, pod koniec nie dało się jej kompletnie ścierpieć. Najgorsze są te wszystkie "och, muszę już iść", wypowiadane za każdym razem w taki sposób, że wyraźnie proszą się o odpowiedź typu "nie, skąd, zostań jeszcze". I oczywiście mama tak robi, sam nie wiem, czy jej inaczej nie wypada, czy chce, żeby jeszcze siedziała. Nie wiem, moi koledzy przychodzą do mnie i siedzą w moim pokoju, nie uprzykrzają życia reszcie rodziny, nie mówią tonem "słuchajcie-jakie-to-fascynujące" i nie krytykują tu nikogo, bo to oni są gośćmi, a to do czegoś zobowiązuje. Ostatnio stałem się dla niej ewidentnie złośliwy, ciekawe, czy zrozumie.
|