18:55 / 11.02.2005 link komentarz (0) | Instytut mikołowski, promocja książki Macieja Malickiego "Saga Ludu"
Maciej Malicki: - na początku przeczytam 4 krótkie fragmenty.
- Tato, kawa.
- Idę. Jak praca? - zapytałem Marysię, kiedy usiedliśmy na pniach.
- Rozpędzam się. Co ty właściwie studiowałeś?
- Nic. Po maturze, którą robiłem siedem lat, nie dostałem się na Akademię Sztuk Pięknych, jak to się zwykle mówi, zabrakło kilku punktów, dostałem się na bibliotekoznawstwo, ale zdenerwowałem się na ASP i wyjechałem na cztery miesiące do Kuźnicy na Helu, i nauki nie podjąłem, wojsko, po wojsku (nie od razu, odpoczywałem kilka lat) zdałem egzaminy i zostałem przyjęty na wydział polonistyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, ale po trzech semestrach zrezygnowałem.
- Dlaczego?
- Nie wiem. Nudno. Ale, ale. Muszę ci to opowiedzieć. W trakcie egzaminów na KUL, które trwały trzy dni, mieszkałem w hotelu, a na posiłki chodziłem do baru nieopodal. Nie pamiętam nazwy hotelu ani baru. Prawdopodobnie LUBLIN i BAR. Tanio i smacznie. Pod jedynym oknem, na murze, był napis - WĘGIEL KRZEPI. Od razu zorientowałem się, że klientelę lokalu w głównej mierze stanowią węglarze. Stosowali oryginalną dietę. Wszyscy zamawiali talerz rosołu i setkę. Następnie wlewali wódkę do zupy i z błogim wyrazem, wolno, siorbali rozgrzewającą miksturę. Spróbowałem. Mocna rzecz. Działała. |