No i znowu mam jakis pieprzony zastoj. Wiem, ze mam troche roboty... a nawet niewiele, jesli sie dobrze zastanowic. Czas ucieka, a ja nie moge sie zebrac do niczego. Kurwa, niech sie cos wydarzy, bo mnie szlag jasny trafi... chyba sie podpale, zeby bylo smiesznie.