21:19 / 07.03.2005 link komentarz (13) | Obejrzałem wystąpienie Kwaśniewskiego na zwołanej przed niego konferencji prasowej. Mówił na temat komisji śledczej, tłumaczył, dlaczego przed nią nie stanie i bronił się przed zarzutami, jakie posłowie mu postawili. Właściwie to mu wierzę, nigdy nie wyglądał mi na kłamcę, na pewno robi lepsze wrażenie niż cała ta komisja z Giertychem na czele (mówiąc ściślej, wzbudza większe zaufanie). Dziwi mnie trochę, że Kwaśniewski zasłania się konstytucją, która rzekomo nie pozwala prezydentowi być przesłuchiwanym, a zdaniem Giertycha prezydent łamie prawo, nie stawiając się przed komisją. Nie wiem, wygląda to trochę tak, jakby prawo to była u nas tylko teoria do dowolnego naginania, ale nie wnikam, nie znam się, jednym mi Kwaśniewski podpadł: traktowaniem dziennikarzy z góry. Pozwolił im później, po wystąpieniu, zadawać pytania i tak na nie odpowiadał, jakby wcale nie miał na to ochoty, a w tej werbalnej agresji dzielnie wspierała go babka prowadząca konferencję. Odesłał któregoś z dziennikarzy do początku lat 90 (nie pamiętam, o jaką sprawę chodziło). "Pan jest młody, na pewno jeszcze doczyta", rzuciła pani prowadząca, nie wiem, po co. Ktoś inny zapytał, których konkretnie członków komisji ma na myśli, mówiąc o ich ataku na jego osobę. "Widać, że pan od niedawna jest dziennikarzem, inaczej nie zadawałby pan takich pytań". Mówił to tonem gbura, który jest wysoko ponad tą bandą pismaków, węszącą tylko za sensacją i za wszelką cenę chcącą mu dopiec. "Niech pytają, żeby później nie było, że prezydent coś ukrywa" (inny cytat). Tak, jakby nie chodziło o ujawnienie prawdy, tylko o to, żeby zadowolić dziennikarzy, żeby usłyszeli co chcą usłyszeć i już się od niego odczepili. Rozumiem, że może z jakichś powodów nie lubić przedstawicieli tego zawodu, ale ci akurat niczym mu nie podpali (poza reporterem TVN'u, który zadał pytanie, a później wyszedł, a z drugiej strony chciał krótkiej odpowiedzi "tak" lub "nie", a dostał jakieś dziwnie niejasne i przydługie tłumaczenie), zadawali normalne pytania, na które miał prawo nie odpowiadać, ale mógł to oznajmić po ludzku, bez zbędnej niechęci. Przecież mówił do ludzi, do Polaków, nie tylko do jednego przedstawiciela prasy. Może pomyślał, że to wysłannicy komisji śledczej.
Zawiódł mnie nowy Grammatik. Przesłuchałem raz i absolutnie nie ciągnie mnie, by włączyć tą płytę ponownie. Przede wszystkim kawałki są bez pomysłów, każdy pisany jakby na zasadzie: "To o czym będzie? Nie wiem, napiszmy coś o sobie". Ok., jak nie o mnie, no to, kurwa, o czym mam pisać, ale niech powiedzą coś nowego, coś o czym jeszcze nie mówili, może w ciekawszy sposób? Ta płyta jest nudna, jest smętna, brakuje jej życia (gdzie są refreny?), do tego ma najgorsze bity, do jakich Grammatik kiedykolwiek rymował. Kiedy usłyszałem długi, kiepski sampel z dziwną przerwą w drugim kawałku, pomyślałem, że coś tu jest nie tak. Kiedy utwór dalej usłyszałem krótki, puszczony w kółko sampel dotarło do mnie, że Grammatik bez Noona to już nie Grammatik. Do tego denerwują mnie wokale Jotuze, nie jedzie jednym ciągiem, tylko wers po wersie, nakłada je na siebie. Cóż, szkoda, bo to był dobry zespół. Nie lubię płyt, których słucham, kończę słuchać i nic nie zostaje w pamięci. W życiu bym nie pomyślał, że Grammatik taką nagra.
A z rzeczy czysto informacyjnych: zdałem semestr, zacząłem drugi, jest dobrze. Siedzę ostatnio w domu, śpię, czytam, uczę się, oglądam TV, grywam znów w Fifę. Aha, mam złą wiadomość dla fanów Chelsea: jutro ich drużyna odpadnie z Ligi Mistrzów. Przykro mi.
|