java // odwiedzony 2092 razy // [trez|by|vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (9 sztuk)
21:55 / 20.03.2005
link
komentarz (3)
Dzwoniłeś dziś rano. Ledwo Cie słyszałam przez ten parszywy telefon. Zastanawiam sie. Twojego głosu już czasem nawet nie poznaje. Rozmawiałam ze znajomym. Z jednym z tych znajomych o ktorych tak sie boisz. Znajomym z irca. Wiesz, że od zawsze wiecej przyjaciół miałam wśród mężczyzn. Wiem, że Ci to przeszkadza, bo komu by nie przeszkadzało... W każdym razie znajomy jest zakochany. Od dwóch miesięcy jest szczęśliwym człowiekiem. To z niego aż bije. Mi sie od razu włączył cynizm i pewna odmiana zazdrości. On opowiadał(zawsze mi to opowiadają), a ja sobie przypominałam nas. Ciebie i mnie pare lat temu. Ludzi bezgranicznie i bezwarunkowo szczęśliwych, bo mają siebie. Ludzi, którzy świata poza sobą nie widzą. Bez problemów, kłopotów, a nawet jeśli były nieporozumienia, to podchodziliśmy do nich z uśmiechem na twarzy. Dużo śmiechu, dużo bezpieczeństwa, zaufania, pewności i ciepła. Nigdy nie wierzyłam, że to będzie trwało wiecznie. Pierwszy raz po pół roku pomyślałam, że to nie ma sensu. To była krótka myśl i szybko ją rozwiałeś. Później jednak było gorzej.. coraz gorzej. Moja wina, twoja wina, niczyja wina. Przestałam sie starać, robić ci kanapki, mając własne problemy nie mogłam pomagać Ci w Twoich tak jak byś tego chciał. Nie znalazłam dość siły. Przestałeś patrzeć na mnie z uwielbieniem i nazywać swoją Księżniczką. Sex był pospieszny i byle jaki. Czułam się zmęczona twoją obecnością. Szarość i rutyna wyciągneły ze mnie szczęśćie i uśmiech. Zastąpiło je rozdrażnienie i wyczerpanie. Najbardziej bolało, że nie zauważyłeś nawet co sie dzieje. Chciałam iść do kina, do knajpy czy na spacer. Mam wrażenie, że pomysły te napawały Cie obrzydzeniem. Wrażenie, że potrzebujesz mnie tylko do łóżka i żeby nie być samotnym nasilało sie. Nie wiem czy to prawda. Usilnie twierdzisz, że mnie kochasz. Kiedy mówie Ci to, co jest tu napisane jest lepiej przez następne dwa dni, a czasem nawet nie tyle. To przypominanie też mnie zmęczyło.
Wyjazd powitałam z ulgą. Byłam od Ciebie uzależniona. Od zapachu, smaku, głosu. Przyzwyczajenie. Pierwsze dwa tygodnie były straszne. Później zaczełam sie wciągać w życie tutaj, a ty po kolei zawalałeś. Zamiast przyjechać do mnie- koncert z koleżanką. Zamiast telefonu- wyjście na piwo. Gdy przyjeżdzam szybki numerek i mnie zostawiasz robić coś innego. Nigdy Cie nie zdradziłam, ale musze przyznać, że myślałam o tym. Strasznie brakowało mi i brakuje nadal zwyczajnego dotyku i czułości. Wiem, że kontakt między nami sie zrywa, że prawie ze sobą nie rozmawiamy.. czy to na gg, czy przez telefon. Wymiguje sie nauką, a tak na prawde gadam ze znajomymi. Czasem dają mi wiecej uczucia niż Ty. Wiem doskonale, że ta sytuacja to również moja wina. Przynajmniej w połowie, jeśli nie więcej. Dlatego, oraz z powodu wspomnień, które tak jasno we mnie ożyły postanowiłam spróbować jeszcze raz. Tym razem bez rozmów i kłótni. Zaczne sie starać spowrotem. Jesteś tego wart. Mam nadzieje. Ostatnie lata dużo mnie kosztowały, ale dałeś mi tyle radości, że podejme próbe, zaryzykuje przechodzenie przez to wszystko jeszcze raz, bo już sie znieczuliłam i teraz musze włączyć uczucia spowrotem. Opowiem o tym tutaj. Może kiedyś ci będe mogła to pokazać i oboje będziemy sie śmiali, a może ja będe płakała czytając te wpisy. Wiem, że nie chce Cie stracić. To mało, ale może na nowy początek wystarczy. Na początekk sms. Może nie taki jak kiedyś z opisem na 7 sesemesów co bym Ci robiła wieczorem i, że tęsknie choć widziałam Cie godzine temu. Bo nie widziałam. Jeśli na prawde Ci na nas zależy trzymaj za mnie kciuki. Podejmuje reanimacje.