22:25 / 10.04.2005 link komentarz (1) | Byłem dziś w kościele, ale generalnie nie podoba mi się to. Nie podoba mi się to, że całe życie (no, z pewnymi przerwami) tam chodzę i słyszę, że to jest właściwa droga, że zapewni mi zbawienie i życie wieczne, że chodzę tam, by spotkać się z Bogiem i oddać mu cześć. Aż pewnego dnia zjawiają się tacy Jehowi i mówią: "nie, nie, chłopczyku, żyłeś w błędzie, to nie tak, jak myślisz. Kościół jest zły, nie ma nic wspólnego z prawdziwym chrześcijaństwem, chodzenie tam jest sprzeczne z wolą Boga, a księża to oszuści". Słyszę argumenty w rodzaju: "Oni są przeciwko antykoncepcji, a mają udziały w firmach produkujących prezerwatywy", co zalatuje tanią sensacją, jakbym słyszał jakiegoś Leppera ostrzegającego społeczeństwo przed tymi wszystkimi złymi aferzystami. I pojawia się wątpliwość, ktoś próbuje zburzyć mój ustalony porządek, budowany przez te wszystkie lata takiego, a nie innego wychowania. Pamiętam, jak kiedyś pewna dziewczyna miała mi za złe, ilekroć "zasiałem wątpliwość". Mówiła, że mogłem czegoś nie mówić, przynajmniej myślała po swojemu i była tego pewna, wszystko grało, nie było dylematu. Wolała, żebym nie siał wątpliwości, bo po co? Żeby się zastanawiała, jak jest naprawdę i nie umiała dojść do żadnego wniosku? Tu jest chyba tak samo, lepiej nie wiedzieć, robić tak, jak nas nauczono i wychowano, robić to ze świadomością, że postępujemy właściwie. Może kiedyś przyjdzie poznać prawdę. Pewne jest, że zanim to nastąpi, o ile w ogóle, będę słyszał... raz, że tylko kościół, raz, że tylko nie kościół, raz, że wystarczy być dobrym, raz, że być dobrym to nie wszystko, raz, że człowiek musi w coś wierzyć, raz, że Bóg jest jeden bez względu na nazwy, raz, że nie ma Boga (bo underground jeszcze nigdy nie był tak silny), raz, że później po prostu gaśnie światło, nie ma nic (pozdrawiam wszystkich autorów i propagatorów). Czemu kwestia zbawienia nie może być jasna, tzn. znasz właściwą drogę, która dotyczy wszystkich na tej ziemi; jest, powiedzmy, wymagająca, ale wiesz, że to jest ta droga i jeśli tylko włożysz odrobinę wysiłku i będziesz nią podążał, osiągniesz cel? Czemu nie może tak być? Czemu zanim zdobędziesz się na wysiłek, musisz wybrać, przeprowadzić rozeznanie, analizować argumenty? Co to, test na intuicję?
Ech, idę spać. Jutro będzie lepiej.
|