azul // odwiedzony 18374 razy // [|_log.chyna nlog7 v02 beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (91 sztuk)
12:02 / 17.04.2005
link
komentarz (6)
matura...


az trudno uwierzyc, ze minely juz trzy lata od tamtych chwil,
pamietam, jak szlismy przejeci, skupieni, po ta przepustke do 'dojrzalosci', pelni ambitnych planow na przyszlosc, chcacy juz oderwac sie od swiata lekcji, dzwonkow, zadan domowych i wywiadowek,
chcielismy juz byc DOROSLI, odpowiadac sami za siebie,
ile zostalo z tych marzen?

matura z polskiego wypadala w czwartek,
bylo bardzo cieplo i slonecznie,
pisalam list otwarty do czlowieka XX wieku :)
do tej pory nie odprulam malutkich kieszonek doszytych przez moja mame po wewnetrznej stronie marynarki - w kazdej bylo pol malusienkiego slownika ortograficznego 'na wszelki wypadek' :))
nie przydal sie :]
drugi dzien [tej czesci egzaminu w ogole sie nie balam]- biologia - uczylam sie jej z mysla o egzaminach wstepnych na studia, nie o maturze, wiec moja wiedza musiala wykraczac daleko poza wymagania z liceum...
a potem zaczal sie czerwiec - wakacje!, nie dla mnie niestety,
klasa oblewala, kiedy sie dalo i kiedy sie nie dalo, zdana mature,
a ja siedzialam zasypana ksiazkami, notatkami i testami z fizyki, chemii i biologii - ale czy cena za marzenia moze byc niska?
dzien egzaminu - ssanie w zoladku i spocone rece, i swiadomosc, ze gra toczy sie o najwyzsza stawke,
zlozylam tylko jeden papier, zadnej alternatywy, zadnej furtki, wszystko albo nic,
a w kieszeni marynarki dosc specyficzny 'amulet na szczescie' ;)
wazyl calkiem sporo, i pobrzekiwal przy kontakcie z lawka, na ktorej siedzialam, i moze tym samym przypominal, ze sa ludzie, ktorzy we mnie wierza,
[do P. - powiedziales mi ostatnio, ze prawdopodobienstwo, iz sie dostane 'to tak jak wiedziec, ze w sklepie na polce bedzie lezal chleb', to byles bardziej pewny ode mnie :)]
dostalam sie!
pamietam, ze pojechalam obejrzec wyniki w nowych butach i odparzyly mi stopy :)
jak wysiadlam z autobusu na mojej ulicy, to w akcie desperacji poszlam na boso,
koniec...
wygralam...
mozliwosc realizacji swoich marzen, to chyba najpiekniejsze, co mozna w zyciu osiagnac,
widziec cel,
i widziec, jak sie on przybliza,
jak moje dzialania daja rezultat,
eff

trzymam kciuki za tegorocznych maturzystow!
:)

Milego!

PS. I tak mi sie jeszcze przypomnialo - w czasie okolomaturalnym stal u mnie wazon z galazkami kwitnacych kasztanow - przyniosl mi je moj tato :)