mlody_werter // odwiedzony 3588 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (8 sztuk)
14:26 / 19.04.2005
link
komentarz (4)
K.
Poznałem Ją kilka miesięcy temu. Wyjątkowa dziewczyna. Wiedziałem to od początku. Nie wiem czy to przez brak pewności siebie, wiarę we własną wartość, czy przez co, ale byłem przekonany, że nie mam najmniejszych szans na bycie z Nią. Poza tym w ten sam dzień, na tej samej imprezie poznałem E.

Wybrałem tę drugą jako obiekt westchnień a K. miała zostać moją przyjaciółką. I tak też się stało. Tylko że E. jest już przeszłością. Tzn. spotykamy się, bo razem chodzimy na kurs, ale już mi powiedziała, że między nami nie będzie nic więcej, jak zwykłe koleżeństwo. Jak to Ona określiła...? Aha! "Tak to już jest. Czasem jest na tak, czasem jest na nie." O dziwo nie bolało to aż tak bardzo...

Problem jednak w tym, że teraz, kiedy już to wiem, muszę obdarzyć uczuciem kogoś innego. Tak już mam. Sfera uczuciowa jest dla mnie chyba najważniejszą częścią mojej egzystencji. Muszę mieć kogoś, na kim mi zależy, o kogo się staram, dla kogo byłym w stanie zrobić naprawdę wiele. Inaczej moje życie jest puste i traci sens. K. byłaby do tego celu idealna. Uwielbiam Ją, znam dość dobrze, cudownie czuję się w Jej obecności, wiem, że mogę na Nią zawsze liczyć. Nie przeszkadza mi to, że nie ma czasu. Szkoła, sport. Pomagam Jej, jak tylko mogę. Wspieram, dopinguję, motywuję...To ja sam wytyczyłem granicę. Obiecałem sobie, że nie mogę się w Niej zakochać. Przez wiele miesięcy mi się to udawało. W tej chwili jest o wiele ciężej. Najlepiej byłoby o tym porozmawiać. Ten jeden temat zawsze był jak gdyby tabu. Chyba oboje dopasowaliśmy się do układu jaki panował. Ja kochałem E. mimo, że nie byłem z Nią, walczyłem jak mogłem, to ona była celem i sensem. K. miała faceta. Ja dostałem kosza, a Ona rozstała się z chłopakiem. Ciężko mi jest, bo cholernie się boję. Jestem przerażony swoim uczuciem. Odnoszę wrażenie, że ono było we mnie od zawsze. Schowane głęboko, w cieniu i wilgoci, zamknięte na klucz. A jednak, mimo ciężkich warunków egzystencjalnych, wielu barier i przeszkód, udało mu się nie tylko przetrwać, ale wręcz rozwinąć.

"Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?"

Nie chcę stracić Jej przyjaźni, tego co do tej pory z takim mozołem budowaliśmy. Ostatnio moja koleżanka wspierała drugą w problemach sercowych. Byłem świadkiem tej rozmowy i zapadły mi w pamięci takie słowa:"Niepotrzebne zauroczenie popsuło już wiele przyjaźni." Czy tym razem też miałoby to miejsce? Co mam począć? Czuję się taki zagubiony:(