przystanek_londyn // odwiedzony 17926 razy // [znowu_cyan nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (61 sztuk)
17:55 / 15.05.2005
link
komentarz (1)
No i jak zwykle pol dnia w lozku, moze to jest jakas choroba jak masz potrzebe spania po 9 godzin, albo nie inaczej : jesli Twoj organizm jest zdolny do snu przez 24 godziny na dobe, bo moj niewatpliwie jest.. A moze to zwyczajny brak motywacji do wstania, bo dzis niedziela, wiec do zadnego muzeum nie pojde, sklepy pozamykane, pogoda srednia wiec parki tez odpadaja, wiec cieplutka kolderka wydaje sie najciekawsza opcja na niedzielne popoludnie..nie myslalam, ze kiedys tak powiem ehh.
Na czym to ja wczoraj skonczylam? Ze przychodza celebrities itp..? No przychodza.. czasem, ale generalnie, zeby wejsc do tego kasyna ( chyba juz kiedys o tym pisalam) trzeba miec membership a skladka czlonkowska to jakas chorandalna dla przecietnego czlowieka suma, wiec nie przychodzi wiele ludzi. Bywaja takie dni, szczegolnie jak trafi sie dzienna zmiana, ze ani jednego klienta na oczy nie zobaczysz... no i taki dzien dluzy sie w nieskonczonosc, bo siedzisz pol godziny na przerwie, potem pol godziny stoisz na dole i gapisz sie gdzie popadnie, machinalnie bawiac sie zetonami albo wdajac sie w glupia pogawedke z inspektorem. Potem znow przerwa, i znow pusty stol i tak siedem godzin. Podejrzewam, ze gdyby przeczytal ta moja pisanine jakis robotnik, ktory przyjechal tu za kawalkiem chleba i 12 godzin dziennie zasuwa z mlotem pneumatycznym za psie pieniadze na budowie, to by sie zlapal za glowe.. @Przyjechala Wac panna kurwa z Warszawy, w pracy palcem w bucie nie rusza, czyta sobie ksiazki, telewzije oglada i jeszcze jej placa, a ta narzeka, ze sie nudzi, widzieliscie ja??!!" no ale co mam poradzic, nie jestem typem osoby, ktorej bezczynnosc calymi dniami pasuje, jeszcze troche i naprawde zwariuje, czasem po kilku godzinach plakac mi sie chce i niemal modle sie, zeby przypaletal sie jakis zblakany gambler i rozmienil choc tysiaka na moim stole i dal mi moment zajecia.. No i tak wyglada moj awans, dodatkowo wcale nie zarabiam wiecej, bo nie ma nadgodzin, a minusem jest to ze koncze o 4 rano , a nie jak wczesniej o 6, wiec zmaist 30 minut metrem jade ponad 1,5 godziny dwoma a czasem trzema nocnymi autobusami narazona na nieustajace zaczepki w stylu: w jakim jezyku jest ta ksiazka ktora czytam.. Jak juz odpowiesz to wpadles, juz sie taki gosc nie zamknie, a skad jestes, a gdzie pracujesz , a to a tamto.. wiec jak ktos pyta to udawac najlepiej ze jestes tak pochlonieta lektura, ze w ogole nie docieraja do Ciebie zadne dzwieki, albo opcja bardzo odwazna: warknac nawet nie podnaszac oczu - POLISH dajac wyraznie do zrozumienia delikwentowi, ze nie ma szans na zadna pogawedke.
Wracajac do tematu pracy, jako, ze nie jestem zadowolona, postanowilam poprosic ich o przeniesienie badz to z powrotem tam gdzie bylam, badz do jeszcze innego kasyna, ktore laczy w sobie cechy obu klubow, w ktorych pracowalam do tej pory: bo jest ekskluzywne, a jednoczesnie busy, w sensie ze duzo ludzi przychodzi i caly czas cos sie dzieje. W tak zwanym miedzy czasie wpadl mi jeszzce do glowy pomysl pojechania na statki. Wyslalam kolo 20 maili do roznych firm, no i dostalam pare odpowiedzi. Najbardziej interesujaca byla oczywiscie odpowiedz z Royal Carribean, bo to zdecydowanie najlepsza kompania i najbardziej luksusowe cruiseships na swiecie. Mam miec rozmowe w lipcu, juz sie nie moge doczekac, jesli tylko dostane ta prace, to jade na Bank. Tylko musze dowiedziec sie o wszytskie szczegoly, ale to co wiem na razie, wyglada obiecujaca, placa bardzo dobrze, pracujesz tylko kilka godzin dziennie wieczorami, poza tym reszta dnia do Twojej dyspozycji, wlacznie z tym, ze jak statek stoi w porcie a stoi czesto, to wybywasz na caly dzien na egzotyczne plaze Tobago czy innej karaibskiej wyspy. Zyc nie umierac.. sa jeszcze innne trasy Alaska, Meksyk, Bahamy..zobaczymy co mi zaproponuja.. To jest druga mozliwosc zwiazana z praca, a trzecia, ktora ujawnila sie bardzo niedawno i nie jest do konca pewna to ... wyzej opisywany Ritz. Jak sie okazalo, fatycznie zachowali moja aplikacje i jesli pojawi sie wolny wakat, to maja zmaiar mnie zwerbowac do siebie.. Zdecydowanie mi to pochlebia, aczkowliek rozterki o ktorych wczesniej mowilam nadal sa. Teraz dochodzi jeszcze fakt taki, ze o ile kasyno, w ktorym teraz pracuje jest mniej wiecej na tym samym poziomie co Ritz, to jednak dla Amerykanow, ktorzy beda przeprowadzac interviev na statek, London Clubs nie wiele znaczy, a nazwa Ritz mowi sama za siebie. Jednym slowem, wzmianka w CV, ze jestem pracownikiem Ritza moglaby znacznie ulatwic mi dostanie sie na Royal Carribbean.... No to tyle jesli chodzi o prace, napisac co i jak latwo, ale co mam teraz zrobic do cholery? Nie chcialabym zmieniac pracy co dwa miesiace, bo moze to byc zle odebrane, a zdrugiej strony im wiecej doswiadczenia tym lepiej. Moj plan na moment obecny jest taki, ze zostaje na razie tu gdzie jstem i zaciskam zeby, zeby jakos wytrzymac, jesli odezwie sie Ritz to.. to nie mam pojecia, pominmy te kwestie.. no a co do statkow, to moze wspomne im jakos przypadkiem, ze teraz pracuje tu i tu, aczkolwiek dostalam oferte pracy w Riztu i jestem w tracie jej rozwazania... Jak na moje oko, plan wydaje sie dosc rozsadny, ale wiadomo , ja specjalnie obiektywna nie jestem w tym temacie.
MIESZKANIE
Mieszkam wciaz w tym domu na startford i wlasciwie to nie jest mi tu zle, mamy interenet, telewzije, wlasny ogorek, wktorym Edi zasadzila kwiatki i nawet warzywa, co bysmy sie bardziej swojsko czuly.. Sasiadow mamy bardzo milych, wczoraj uprzedzili nas, ze organizuja wielka impreze i bedzie glosno, ale mozemy wpasc i wtedy juz nam halasy nie beda przeszkadzaly... Problem moj polega na tym, ze mam juz dosc tej dzielnicy.. Nie czuje sie tu bezpiecznie i ostatnio tez nie dosc komfortowo... nadal uparcie twierdze, ze rasistka nie jestem, ale wierzcie mi, mieszkajac w czarnej dzielnicy, mozna sie rasista szybko stac.. Zaczyna mnie meczyc sytuacja, ze jak wsiadam do autobusu, to jestem w nim jedyna biala osoba, meczy mnie to, ze to jest jednak inna rasa i inna mantalnosci.. i zapach nawet jest inny, zeby jakos to delikatnie w slowa ujac, doszlam do wniosku, ze jednak nie jestem tak tolerancyjna i otwarta jak myslalam. Zwyczajnie juz mi to przeszkadza, chce mieszkac z bialymi ludzmi, w dzielnicy gdzie beda wloskie, hiszpanskie knajpy a nie same ; carribean, indian, turkish, kebabwish itp.Nie bede juz dluzej drazyc tego tematu, nie chce przypadkiem urazic czyis przekonan.. Inna rzecz, ze chce chyba zamieszkac ze znajomymi, bo za kazdym razem po imprezie laduje i tak u nich w domu bo blizej, bo wracaja razem, a mi sie nie chce tluc na moj East London. Teraz jest o tyle lepiej, ze o 4 juz sie robi jasno, wiec przynajmniej juz tak sie nie boje, nie biegne i nie odwracam sie co 5 minut, slonce wschodzi, ptaszki spiewaja, co mnie nastraja w miare pozytywnie. Ale sprawa mieszania jest tez w duzej mierze zalezna od tego gdzie bede pracowac, bo kontrakt na ten dom konczy mi sie w lipcu, a dopiero w lipcu dowiem sie czy jade czy nie. Jezeli nie dowiem sie zanim sie skonczy, bedzie nieciekawie, bo nie wiem czy przedluzac na nastepne pol roku, bo nie wiem ile czasu do wyjazdu spedze w Anglii. A z kolei nawet jak sie dowiem, ze jade to gdzie bede mieszkac przez jakies trzy miesiace, i gdzie bede mieszkac jak wroce, jak wszyscy moi znajomi sie juz rozparceluja grupami po domach... znow bede sie paletac bo jakis wynajetych pokojach i uzerac ze stadem pierdolnietych ludzi zamieszkujacych takie miejsca.. ehh nie jest latwo....
Hmm to tyle chyba jesli chodzi o "sprawy organizacyjne", mam to wreszcie za soba, rozumiem, ze moglam zanudzic wiekszosc z Was na smierc, ale moj nlog jest takze zrodlem informacji dla paru osob, wiec to co niezbene znalezc sie musialo.. Ide teraz zjesc jakies sniadanko, moze narwe szcypioru i rzodkiewki z ogrodu i urzadze sobie prawdziwie wiosenna uczte, szkoda tylko ze wiosne niespecjlanie sie da tu zauwazyc.. bylo pare dni cieplych, ale generalnie to wieje i grzmi.. nie tam jakas deszczowa anglia, bez uogolnien, no ale jakos taki okres nieciekawy, juz na swoja kurtke nie moge patrzec, a kupowanie nowej kurtki zimowej aka jesiennej w polowie maja byloby jakims przegieciem lekkim, szczegolnie, ze chore na glowe angielki od paru tygodni biegaja w japonkach, sandalkach , letnich spodiczkach i topach. Crazy, sexi, cool dla jednych , a dla mnie ostro jebniete.. no ale nic- wolny kraj.