(3kB) (3kB)

2005.05.25 08:44:17

link
komentarz (0)
pojechalismy sobie na rowerkach.. wczesniej niexle pokłócilam sie z bratem o rower bo chciałam od niego pożyczyc, a mała harpia mi nie chciała dac. ale w koncu.. najpierw do lasu.. potem nieznana mi drózka niby w strone pomiłowa.. pojechalismy nad śluzę gdzie było ciekawie ale śmierdziało krowimi plackami.. dojechalismy do gospodarstwa gdzie dwa psy wyleciały na mnie.. i skoczyły i sie łasiły, była mała krówka (to się cielęcinka bodaże nazywa) która sie zerwała z łańcucha.. mnie az wmurowało.. ale krówka podeszła do kozy, zaczeły sie lizac a potem koza zaczeła sikac i cielak za nią.. inna droga wrócilismy do miasta... było w miare oki.. bardziej podobała mi sie ta wersja na rowereach niz wczesniejszy spacerek z pieskiem, ale wyszło oki...

teraz mam tylko pupe poobijaną ze nie moge aż wygodnie usiaść... jest na dworzu piekna ciepła pogoda... mam ochote jechac nad jeziorko do marszewa z Kida.. no i Markiem.. ale żeby kida się wykąpała bo wczoraj wlazła do stawu i na brzegu wytarzała się w czarnym mule...