09:43 / 01.06.2005 link komentarz (8) | ...qurde...
To nie jest po chrześcijańsku. Ja tu się poświęcam, odchudzam, żrę sałatę zamiast pączków a Żoneczka przyjęcia z pysznymi ciastami i galaretkami urządza. Kurde...
:-)
Wczoraj, Żoneczka zaprosiła na spóźnione imieniny swoich rodziców, szwagierkę ze szwagrem i moją mamę. Biesiadowali za stołem zastawionym słodkimi pysznościami a ja, żeby nie połknąć czegoś słodkiego, musiałem siedzieć w drugim pokoju.
ZGROZA.
Moja wytrzymałość została poddana potężnej próbie. WYGRAŁEM! Nie ruszyłem nawet okruszka. Dzielny jestem, prawda?. Żoneczka mnie chwali. Pomimo chcicy na pyszności, pozostanę ascetą. Wytrwam. To przecież jeszcze tylko 12 dni. Potem... też będę się trzymał zasad dietetyki, żeby nie wywołać jo-jo.
A portki jakby luźniejsze...
Już jutro, następne wieści z frontu walki z nadwagą (niewielką, ale jednak...), czyli...
C.D.N.
...end of message.
Wasz ZAKALEC
|