10:47 / 04.06.2005 link komentarz (3) | Oł je.
Dziś będę pisał dużo, poważnie i bardzo mądrze, a to dlatego, że jestem duży, poważny i bardzo mądry.
Dziś mamy z Myszą rocznicę. Jest to trzecia rocznica naszej pierwszej randki, na którą spóźniłem się dwie godziny, bo był mecz Polska-Korea i zapomniałem o bożym świecie. Ale przeznaczenie, czy coś tam, czuwało i jak sobie przypomniałem i zadzwoniłem do Myszy, to była co prawda zła, ale okazało się, że jest jeszcze w Rynku z koleżankami. Jako, że jestem niezwykle uroczy :P, udało mi się ją udobruchać i potuptałem czym prędzej do umówionej knajpy. No i było tak, że jesteśmy już ze sobą trzy lata :)
Przygotowałem już prezenta, a Mysza przygotuje kolację-niespodziankę. Kolacje-niespodzianki, które Mysza przygotowuje są naprawdę kolacjami-niespodziankami i parę razy zdarzyło się tak, że jadłem jakąś potrawę pierwszy raz w życiu. Tyle, że oczywiście nie pamiętam już jej nazwy, bo albo jestem psychicznie chory, albo mam jakąś strasznie wybiórczą pamięć. Bo np. pamiętam wszystkie składy Deep Purple, łącznie z datami, płytami i ważniejszymi koncertami, mimo że się przecież tego, kurwa, na pamięć nie uczyłem, a nie mogę zapamiętać kiedy dokładnie ma imieniny moja Mamusia i jak zbliża się ten termin, to nerwowo wertuję kalendarz, żeby się upewnić.
Tak czy siak, wieczór zapowiada się full romantic, tym bardziej, że przygotowałem już muzę z paroma ważnymi songami. Tak, Little Wing też ;)
Enyłej, jestem fanem Allegro. Głównie za to, że dzięki niemu kupiłem sobie mnóstwo płyt zupełnie nieosiągalnych w Polsce, bo przecież nie za to, że co chwilę podwyższają opłaty;). Ostatnio na przykład dorwałem Teslę, którą teraz katuję Myszę, ale nawet nie tak bardzo, bo ona ma rockową duszę, tylko nie zawsze o tym wie :P. Ta Tesla nazywa się "Five Man Acoustic Jam" i była swego czasu prekursorem wszystkich "unpluggedów". Naprawdę. Oni byli wtedy cholernie popularni w Stanach i sprzedali tej płyty w chuj, albo i jeszcze więcej. No i potem się zaczęło - Clapton, Pearl Jam itd. A potem to już wszyscy:)
Ostatnio robiłem sobie jaja z burzy, która rozpierdoliła Wrocław, a tu okazuje się, że dotknęła ona bezpośrednio mojego serdecznego kumpla, któremu drzewo przygniotło furę i nie miał prądu przez trzy dni. Więc nie będę już robił jaj z burzy, bo jeszcze mnie piorun pierdolnie.
Piliśmy wódkę ze wspólnikiem i wyszukiwaliśmy przy okazji przepowiedni na temat końca świata. Otóż koniec świata, począwszy od roku 2000 jest mniej więcej co rok. W tym roku też będzie, i w następnym też. Obecny papież co prawda nie jest murzynem, ale murzyna ma w herbie. Tak, tak, herbem arcybiskupów monachijskich jest właśnie blackie. Nie doszliśmy dlaczego, bo już się skuliśmy, ale musi być to pewnie ciekawa historia.
Serdle. |