keb // odwiedzony 65018 razy // [gas_werk szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (219 sztuk)
01:25 / 13.06.2005
link
komentarz (6)
Świetnie było na finale WBW w Warszawie, wiedziałem, że tego, pomimo odległości i kosztów, nie mogę sobie odmówić. Ci goście osiągnęli taki poziom freestylu, że polski hip-hop może być dumny, do tego skumulowali go na jednej imprezie i podali publiczności w maksymalnie atrakcyjny sposób. Był ring, gong (Flint w niego walił z pełnym zaangażowaniem) i tłum podjaranych fanów, żywo reagujących na każdy pancz. Do tego takie nagłośnienie, że słyszeliśmy naprawdę wszystko.
Skow - jako jedyny poniżej oczekiwań. Jechał przyzwoicie, płynnie, ale tak, jakby limit panczy wyczerpał mu się w Kato, a wyobraźnia była nastawiona na opcję "off". Katowice zdobył. Warszawy już nie.
Majkel - tradycyjnie: raz lepiej, raz gorzej. Z Tetrisem np. pojechał elegancko, był lepszy (pierwsza decyzja sędziów, z którą się nie zgadzam), ale ostatnie wejścia średnie. Podobno publiczność w stolicy za nim nie przepada.
Diox - rymował płynnie, najbardziej technicznie, ale co z tego, skoro nie miał panczy? To jest bitwa, a nie towarzyski freestyle, tu się nie opowiada, tylko nalicza przeciwnika. Uradowany dojściem do półfinału ogłosił, że to jego ostatnia bitwa, co właściwie nie zrobiło na nikim wrażenia. Ot, Diox.
Duże Pe - dobrze, miał pancze, ale z czasem coraz mniej, no i nie wystarczyło. Przegrał z Pogo, ale bił się dzielnie.
Filip - też nieźle, dobry kot, z wyobraźnią (całkiem sporo wycisnął np. z tematu "wosk"). Za mało panczy, żeby wygrać, ale duże brawa.
Dolar - ewidentny progres, wreszcie zaprezentował coś więcej niż: "twój freestyle to ściema, Dolar jest tutaj, a *** tu nie ma". Od Dioxa był np. lepszy (druga decyzja sędziów, z którą się nie zgadzam). Odpadł, ale pokazał się z dobrej strony.
Pogo, Tetris - finałowa para, najwyższy poziom, pancz za panczem. Pogo wreszcie nie robi przerw i nie rzuca "ok, nieważne, sprawdź to" po każdym wersie, brakuje mu może silnego głosu i odrobiny charyzmy, ale pokazał klasę. Tetris też, tyle że on nie wymaga rekomendacji. Na pewno walka wieczoru. Dla mnie jechali równo, nie wiem, czekałem na dogrywkę..
Ale wygrał Pogo.
Warszawa ma ogólnie kilka minusów: ciężko się tam odnaleźć, znaleźć przystanek, dotrzeć gdziekolwiek autobusem, nie ma przejść przez ulice w ważnych miejscach, piwo dużo kosztuje, nocleg zresztą też, a imprezy ważnej rangi, jak WBW, kończą się po części oficjalnej bez żadnego afterparty. Ale nie żałuję: byłem, widziałem, słyszałem i mówię wam, polski freestyle ma się świetnie.
Zresztą, najlepsze wolne były w pociągu w drodze do WWA, z Majkelem, Benkiem i Kamelem (używającym języka rynsztoku, który przeszkadzał współpasażerom z przedziałów obok). Następnym razem ja stawiam flaszkę.