01:23 / 15.06.2005 link komentarz (1) | a niech bedzie: "swiat momentami jest piekny"...
"a zaraz potem sie umiera" - przychodzi mi na mysl w jakis niewyjasniony sposob czesc cytatu z Wisniewskiego.
momenty szczescia w zyciu sa jak to "lamanie ergodycznosci" o jakim sie uczylem przez ostatnie trzy dni na egzamin. sa jak "wysepka stabilnosci w morzu chaosu". gash jak to pasuje do zycia. te glupie cytaty ze skryptu z fizyki.
blog. kolejny. publiczny, aczklowiek nieoficjalny dodatek do innego bloga, na ktorym to nie wszystko moge napisac.
zapewne kiedys, z czasem ktos bystry posklada kawalki ukladanki... no ale to kiedys.
zatem zaczynam.
mam lek, zeby nie powiedziec przeczucie, ze to nie jest ostatni rok zycia na odleglosc.
ja tu, ona tam, i tak kilka lat juz.
zycie nasze to wlasciwie telefony tylko, zero spacerow, kolacji, wyjsc gdziekolwiekbadz... (i prosze nie pytajcie sie jak czesto sie widujemy) tylko telefony i wiara ze kiedys bedzie inaczej.
szczerze? boje sie ze nie dam rady tak kolejny rok.
chce zyc! razem! cieszyc sie razem, korzystac z zycia razem, byc z nia zawsze i wszedzie juz razem.
ona zaczyna studia. albo tu, albo w 'tam numer dwa'.
ja chcialbym tu - nie ukrywam - a ona od zawsze marzy o mieszkaniu w 'tam numer dwa'
zmusic jej przeciez nie moge, ani zaszantazowac emocjonalnie... nie!
nie? dlaczego?
bo ja kocham.
bo, kurwa, kocham ja jak nigdy jeszcze nikogo w zyciu. |