moje musyczne musli >> smakuje >> lansuje posłuchaj: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiaca | wszystkie
2005.08.10 12:48:35
link
komentarz (1)


- Czemu tu przyjeżdżasz?
- Bo tu jest.. - przeciąga się miękko - taka wolność... czuję się tu - mruczy - absolutnie wolny
i ma na sobie welwetowy sweter, opadające na oczy włosy, usta miękkie i miękkie oczy. Siedzimy na krawężniku obok stoiska orkiestry i wyjmuję fajki. Łukasz, lat 21, przyjechał tu z Ostrołęki. Jego dziewczyna jest w innym namiocie, po drugiej stronie pola - nie chciał żeby widziała go w "tym stanie".
- Wiesz, tak mi się wydaje - cicho, jakby przez sen - że ludzie przyjeżdżają tu po wolność, by odpocząć.
W międzyczasie zapoznaję się z jego psem. Azor jest przyczepionym do sznurka kartonem od piwa. Od razu się zaprzyjaźniamy.

"Róbta co chceta"'
Ludzie śpią i siedzą tam gdzie chcą. Plują i rzygają gdzie chcą. Śpiewają nie przejmując się tym czy umieja. Panuje tu wolnościowy porządek, który milcząco zabrania ubierać, mówić i słuchać tego, co obecnie jest trendy. Na przystanku ci, na któych na normalnej ulicy patrzy się ze wstrętem czy zadziwieniem odnajdują takie same 300 - 500 tysięcy osób. Organizacje niepopularne na politycznych salonach, "stojące po stronie rebelii" jak śpiewa jeden z punkowych zespołów tutaj mają specjalne stoiska i cieszą się posłuchem. Można tu spotkać katolickich księży i krisznowców. Ochroniarze dopuszczają ludzi pod samą scenę, a najbardziej nieprzywidywalnym uczestnikiem imprezy jest Owsiak, który folgując swoim emocjom potrafi wypędzić ze sceny świetnie grające zespoły, tak jak w tym roku wywalił Die Toten Hosen.

Czy jest bezpiecznie?
Cała medialna nagonka, która spędza sen z oczu rodzicom i dziadkom, nagłaśniany "łatwy dostęp do narkotyków" czy "agresywny taniec" to nie tylko hasła. Na Woodtsocku znajdziecie uciekinierów z domu, zatwardziałych punków żyjących od lat w squatach i na ulicach, dilerów, bezdomnych, psy bez kagańców. Matki z małymi dziećmi i dwunastoletnich chłopców. Kolorowe uśmiechnięte dziewczyny. Niemkie ganiające toples obok kranów. Ale jakieś wielkie bijatyki? Jeśli wszystko co pisze np. Nasz Dziennik miałoby być prawdą rodzice puszczający swoje dziecko na Przystanek przywitaliby spowrotem margines społeczny. Tymczasem na woodtsocku biorą ci, co chcą brać, bić nie ma się z kim, a najpopularniejszym napojem jest piwo. W pogo nie ma szans na stratowanie. Wojna agresja i przemoc to w gruncie rzeczy zaprzeczenie wartości, reprezentowanych przez Woodtsockowych przybyszów. Czy w zwiazku z tym mogliby wywoływać wielkie bijatyki, gwałcić, palic i rabować, jak niektórzy próbują nam wmówić?

"Na poważnym festiwalu takie kapele jak Moskwa czy KSU grałyby na bocznej scenie"
_GWyborcza_
Ludzie, którzy przejechali szmat drogi by posłuchać KSU czy Moskwy, nie grającej już od wieków (wspaniałe ostre koncerty) - czyli kapel, których na co dzień nie spotkasz ani w radiu ani w telewizji, nie mówiąc jużo poważnych festiwalach, promujących takie gwiazdy jak Zakopower czy Bracia Cugowscy, wyśmiali stwierdzenie "bąbla z wyborczej".
Przystanek Woodtsock to muzyczny kocioł. Jak dla mnie w tym roku za mało punka - szczególnie dużo zagranicznych kapel uczyniło festiwal wielką niewiadomą dla większości przyjezdnych. Obok hardcorowego, fatalnego nowojorskiego Withoutend zagrał żałośliwy Raz Dwa trzy, czy odnoczący ostatnio sukcesy w Niemczech Beatsteaks - niemiecka kapela grająca po angielsku, świetna dawka melodyjnego rocka.
Ubiegłoroczny woodostock to wspaniałe koncerty Hey, Strachów, T.Love - w tym roku zabrakło trochę dobrych polskich kapel. Koncert Hey o godzinie 3 nad ranem, czy Lao Che o 2 były za późno bym mogła coś o nich powiedzieć. Po 5 godzinach pogo można już tylko spać.
Jeden z najlepszych koncertów tegorocznego przystanku, niemieckich "Totenów", z powodu przypadkowych kłopotów z konsolą nie został transmitowany przez internet, oburzony Jurek węszył podstęp i wywalił zespół po godzinie ze sceny - najbardziej ucierpiała zaś bogu ducha winna publiczność. Zawiedzieni Niemcy stojący obok mnie po początkowym szoku domagali się powrotu kapeli na scenie, ale to nic nie dało.

Kostrzyn 2005
Będę pamiętać nie jako "niepoważny festiwal muzyczny". To była dla mnie jak co roku oaza tolerancji, spokoju, radości, dawka świetnej muzyki i przede wszystkim - poczucie wolności, które daje obecność 400 tysiecy ludzi olewających trendy, modę i karierę. Mniam.









by vmk 23/08/2005 no chodz, chodz ze mna