01:31 / 26.08.2005 link komentarz (2) | what does it mean?! cree-p/k
wychodząc z założenia, że cały świat chce cię wyruchać, musisz się kryć przed wszystkimi. ja miałem dziś ochotę odwrotnie - pierdolić cały świat. ciężkie zadanie, wręcz niewykonalne. zresztą bawiąc się w gre słów możnaby rzec, że 'chuj wie'. 'niejeden pewnie'.
moje jaranie się płytką zrobioną z featuringów Chali 2na - Fish MArket, jest już czymś bardzo niedobrym.
po 20 razy traczek z Rootsem, później idzie ten z Don Coleonem, dalej remix Linkin Park i dajmy na to z Rasco.
no i one lecą po 15-20 razy dzienie. potrafią pod rząd. ten koleśąmistrzowski głos, niesamowicie przyjemne flow i jest jurassicFajwowy.
a widziałem dziś film, który klimatem do połowy przypominał debiut S.Copoli - Virgin Suicides. nazywa sie Mean Creek. hm, byl na jakis festiwalach wyrozniany, czemu sie nie dziwie, choicaz juz po 'eksplozji' wszystko opada. trochę jakby ktoś piekł zajebiste ciasto i po urośnięciu wysoko nagle zaczęło opadać. nie, nie zakalec ;) dobre, ciężkie kino, w którym kulminacyjna scena realnie oddaje tragizm. aktorstwo... nierówne. spodziewałem się czegoś więcej po młodym Culkinie, którego starsi bracia dosyć dobrze radzili sobie ze swoimi rolami w 'Kevinie' /najstarszy/ czy 'Igby Goes Down' /starszy/. swietnie natomiast zagrał Mechlowicz /polski akcent?!/, który przedstawiał postać wystarczająco tragicznie, żeby zmusić widza do zlitowania się nad nim. ale fabuły nie zdradzam, po prostu polecam obejrzeć. lubię ciężkie i dobre kino. |