04:37 / 12.09.2005 link komentarz (2) | paintball
nazywa sie tak niepozornie i kojarzy z kolorowymi kuleczkami z farbkami w srodku na zielonym terenie wsrod drzewek, krzaczkow i jakichs milych przeszkod.
ha!
ale prawdziwa istote tej gry poznalam dzisiaj z przerazeniem w oczach.
wchodze do budynku. juz od pierwszego kroku udziela mi sie nastroj panujacy w "poczekalni". mroczno, brudno i wojennie ;P
dostaje kombinezon w rozmiarze xxxl, do tego okulary "spawalnicze" w masce jak z jakiegos horroru. to nie wszystko. po chwili przydzielony mi zostaje karabin maszynowy o wadze 15kg. powaznie. to nie sa zarty. w koncu "pan prowadzacy" oznajmia ze gre czas zaczac, wchodze dalej.. przerazenie.. znajduje sie w ogromnym pomieszczeniu, z licznymi hangarami, budynkami i autami. poligon. mrok i podzielono nas na dwie grupy, porozstawiano po katach, choc ja przez caly czas dokladnie nie wiedzialam do kogo mam szczelac i czego mi nie wolno, bo ze stresu nie moglam zrozumiec ani slowa;P "are you ready????" slysze krzyk...... aaaaaaaaaa i sie zaczelo.. najpierw mielismy ochraniac budynek, pozniej my bylismy atakujacymi. powaznie. zaznalam szczypty wojennego strachu. to nie jest zwykla gra. adrenalina. krew krazy trzy razy szybciej,musisz byc czujny, bo z tylu moze czaic sie wrog, a wrogowie moga zrobic Ci zajebiscie bolaca krzywde w postaci krwiaka na tylku. dostalam w oko i tyl glowy. no i w udo z cztery razy. boli cholernie, wyszlam stamtad kolorowa. niesamowite wrazenia. warto. naprawde ;P |