01:17 / 10.08.2001 link komentarz (1) | albo ta manipulacja..
- Ty pewnie manipulujesz ludzmi, prawda?
- Jaaa??? Alez skad! Skad taki pomysl?
- Bo widze... wszyscy manipulujemy.. swiadomie, czasem nie, albo odwrtonie nieswiadomie, czasem swiadomie.. Pan, pani, spoleczenstwo manipuluje;,0)
hahah juz nie moge... nie mowie, ze nie jestem powaznym czlowiekiem, ale bez przesady. Zaraz pekne jak bede tak pisac i pisac.
Nic tylko wyskoczyc przez okno.
Kiedys pomanipulowalam kims zupelnie swiadomie. Dla korzysci materialnej hih
Oj, dla tych szelek kazdy by zgrzeszyl.
A to bylo tak. Impreza w akademiku. Oczywiscie malo kto sie znal. I byl tam chlopak. Chlopak niewazny... ale te szelki! (wybacz mi M., to taki chwyt,0) Mial na sobie fantastyczne szelki: szeroka guma, chabrowe. Takich nikt tam, gdzie mieszkalam nie mial. Nikt! Powiem wiecej nikt w Polsce nie mial takich szelek. Nie zapomnane na guziki byly, tylko na takie zatrzaski. Podobno niemieccy listonosze je nosili.
Jeknelam z wrazenia na ich widok.
I cos mnie wtedy podkusilo, zeby zarzucic przynete na szelki.
Ze ladne i ze ach i och, M. dowiedzial sie natychmiast. Po chwili... nie stosujac zadnej dyplomacji, wyciagnelam armaty, czolgi, mysliwce.
Banalny i taki glupi chwyt. Powiedzialam mu, ze pewnie nie potrafilby sie z nimi rozstac i nie podarowalby ich np. mnie.
A M.? Dusza czlowiek, z sercem na dloni, usmiechem w oczach?
Wtedy go nie znalam, teraz wiem, ze z nim takich tekstow to nie wolno, bo M. jednym ruchem reki. Ciach, trach, prach! i szelki opadly. Masz - powiedzial. - Nos na szczescie.
Chyba tak bylo. Nie pamietam, ale tak jest ladnie.
Nie moglam powiedziec w stylu, cos ty... wyglupialam sie, nie moge przyjac i takiech ble ble... Wzielam je bez slowa. Podziekowalam - no dobrze.
Do dzisiaj je mam. Troche rozciagniete, ale za kazdym razem jak wyciagam je z szafy mysle o M.
On nadal jest dusza czlowiek. Nie powiem, gdzie go szukac.. Nikomu. Bo moze sie nie zmienil?
|