13:41 / 13.08.2001 link komentarz (1) | Moj budzik zrobil mi dzisiaj psikusa. Rano - otwieram oczy, kacikiem oka widze tarcze bydzika. Poludnie!! Nie, to niemozliwe. Zrywam sie z lozka - nie inaczej. Obie wskazowki jakby drwily ze mnie - tak poludnie, nie inaczej!.
Wypadlam z lozka, obijajac sie o sciany dobieglam do kuchni, aby dac kotu jesc. Przez te chwile udalo mi sie pogodzic, ze stracilam tyle cennych godzin, a przeciez TYLE mam do zrobienia, wyslania, zapakowanie, kupienia. Ostatnie chwile przeciez... Jeszcze poranny e-mail - to juz tradycja. Wczoraj tak pozno wrocilam do domu, bo pomagalam w pakowaniu ksiazek, przewozeniu, w przeprowadzce po prostu. Wiec poranny e-mail juz konczylam pisac, gdy nagle... patrze a tu 9! Jak to? A jak to? Jak to 9, jesli poludnie przed chwila bylo?
Przpomnialam sobie wieczorna gonitwe kota, ktory zrzucil z polku czasomierz i to stad.. stanal zegarek na poludniu, a wlasciwie na polnocy.
Jakby ktos dal mi pol dnia ot tak lekka reka. Ale radosc!
[...] |