(3kB) (3kB)

2005.09.17 14:33:45

link
komentarz (1)
nie znosze jesiennej pogody:( łątqwo łapię doła.. mam jesienną depresję.. do tego M jest ostatnio po prostu nie możliwy.. tez się stał drażliwy... ciagle na mnie warczy.. łątwo wybucha i krzyczy... wczoraj pokazał co potrafi.. mam chwilowo go dosc.. chciałam sie zaszyć na cały dzień w bibliotece.. wczoraj tez.. no i wczoraj stwierdził, ze ja w tej bibliotece ciagle kogos podrywam itp... dał mi slicznie do zrozumienia niby jaka ja jestem.. ale sie wkurzyłam.. chodze tylko po to do biblioteki by uciec od niego... by zaszyć się wśród ksiązek, których pachnące nowością lub kurzem stronice działąja na mnie uspokajająco... chciałam dziisja pzresiedziec dużo czasu w czytelni.. ale jakos mi sie odechcialo pzred samymi dtrzwiami.. napzreciwko siedziały przy stoliku jakies dwie lafiryndy, gapiły sie na mnie, chichotały i głośno wypowiadały komentarze o ludziach którzy tak jak one nie ubieraja się w zwiewne różowe sweterki, nie robią sobie blond włosów itp... ja przynajmniej mimo odmiennosci do tych "normalnych" panienek jak je widze nie krzycze komentarzy o głupich blondynach albo o podarzaniu z amodą która znacznej czesci tych panienek nie pasuje... jeżeli sa takie "normalne" to czemu nie mają za gorsz tolerancji??? litosci... ztego powodu i za kazdym takim incydenterm ciesze się coraz bardziej że jestem "inna".. ze jestem sobą..