21:19 / 23.07.2001 link | Ktos rysuje tanim olowkiem moje granice ,kots inny bez przerwy walczy z autorem i sciera to co nowego zostalo stworzone we mnie. Teraz pozostaly juz niewyrazne kontury ,ktore niebawem znikna do reszty.Teraz widze czy nosze maske tego co widze ,ale i tak reszta zywa tkanka nie da sie oszukac. Z dreszczem marzen male pragnienia dziweczynki z kucykami ,aby pokazac to co jest wewnatrz to co prawdziwe odbija sie w lustrze.Jednak wiem ,ze nie ,ze to zostanie zamkniete.Pospiech ...,aby oddac wszystko co sie ma zamin ktos ponownie splunie mi w twarz.Wybuch tego co jest we mnie i jedynego sensownego rozwiazania ...niczego.Calkowicie zamalo dla mojego ego i stanowczo niewystarczajace dla swiata ,aby byl ze mna emocjonalny.
Wiatr juz nie jest cieply tylko nieludzko rani swym zimnem.Bez ciepla
bez zrozuminia ,bez muzyki , bez marzen i ich tanca.Grzech i pogarda...
wstyd idealnej rodziny.Wpelni swiadoma znikam ,aby zmiec sie w brud pod stopami mego Boga.Zniszczona przez te wszytkie male rzeczy ,ktore sprawily
ze nie jestem ta jedyna.Pospiech ,aby zatrzymac dzien i zadomowic sie w nocy i jej nieskonczonosci.Jak bardzo prymitywne jest to roziazanie , jak niskie i kiczowaty jest sam proses....ale rezultat jest warty ..zycie...... .Pragnienia emocji staja sie patogenami tego kim jestem i przestaje oddychac....Ksiezyc kusi mnie zalotnie slodkimi oczami i teraz oddaje reszte tego co jest...nic.Wlasnie to co jest lub bylo i uciekam z nadzieja.
Tylko dla kazdego momentu dla ,ktorego stalam sama ,bo nikogo zupelni nie bylo trzymac moja dlon czule i dla tego ,ze stalam nago krzyczac w pustym pokoju i sciany sie nie odezwaly.Patrze w niebo i znowu widze obietnice raju ,ktorego nigdy nie odwiedze.Ktos przypadkiem , niechaco popchnal mnie
,.....upadam na twarz.Wiara gubi mnie.
Kiedys narodze sie ponownie i pokocham poraz pierwszy.
|
|