00:47 / 16.06.2001 link komentarz (2) | niestety, nie poradzilem sobie z moim problemem, znowu przegralem bitwe, nie udalo mi sie do konca zniszczyc muru, nawet wydaje mi sie ze dorzucilem kolejne cegly, nie moge nadal utrzymywac tego dystansu z NIĄ, nie umiem zrobic kolejnego kroku, dzis powiedzialem JEJ, ze nie umiem z NIĄ rozmawiac, zasmucila sie, nie okazala tego ale wyczulem to w jej oczach, zrobilo mi sie bardziej przykro niz jej, chyba niszcze to co do tej pory udalo mi (nam,0) sie stworzyc, zawsze wszystko niszcze do okola, zawsze wydaje mi sie, ze otoczenie nie jest ze mnie zadowolone, ze jestem im zbyteczny i nie nadaje sie do niczego, wydaje mi sie, ze ONA wyczula moj chłód i zamkniecie przed swiatem, moze ONA chce to zmienic, dzis pytala czym dla mnie jest uczucie, to jest cienszkie pytanie, chcialbym JEJ odpowiedziec ale milczalem, jesli w najblizszych dniach nie otworze sie przed NIĄ to chyba bedzie koniec znajomosci, w sumie nie chce końca, za dobrze mi jest, nie chce tego popsuc, chce z NIĄ spedzic reszte zycia, ale wiem, ze ONA jeszcze bardzo czesto mnie bedzie stawiac w takich sytuacjach, jesli teraz przez to nie przebrne to w zyciu mi sie nie uda z kims wytrzymac nawet pare tygodni... mam nadzieje, ze to bedzie ostatnia taka trudna proba w obecnej sytuacji, (nadzieja matka głupich, ale podobno matka kocha swoje dzieci,0), moge sobie zyczyc powodzenia ale i tak we mnie jest wiecej pesymizmu niz wody na kuli ziemskiej.......
ludzie nie czytajcie tego, jestem chory psychicznie, jak mozna nie umiec porozmawiac z kims o swoich problemach???? czemu ja sie boje tego, ze mnie wysmieje???.... grrrrr, wrrrrrr.... musze sie wyzyc na czyms.... nie, nie moge, jestem spokojnym obywatelem naszego pieknego kraju.. zostawie wszystko w spokoju i pojde spac........ (chrrrr,0) |