keb // odwiedzony 64966 razy // [gas_werk szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (219 sztuk)
15:28 / 04.12.2005
link
komentarz (4)
Jadłem ostatnio kebab dwa razy z rzędu, tzn. tego samego dnia - na obiad i kolację (taką o 3:00 w nocy, po imprezie), co ważne, w dwóch różnych miejscach. Na Rynku jest przede wszystkim większy, najesz się nim do syta, czasem nawet przejesz, w zależności od możliwości Twojego organizmu. Po wsunięciu go do końca resztkami sił nie dasz rady włożyć już do ust niczego więcej, aktywność ruchowa też jakby maleje, marzysz za to o czymś do picia (mówię o sosie łagodnym, ostry z miejsca wypala Ci gębę i nawet picie nie pomaga. Radzę dopilnować, by dali taki, jaki się wybrało, lubią albo przez pomyłkę, albo dla jaj sieknąć ostrym). Dobra opcja to wziąć jakiś widelczyk, by pozbyć się najpierw zewnętrznej warstwy dodatków, wszelkiej cebuli, surówek czy co oni tam ładują (nie byłem nadto wnikliwy, wybaczcie), dopiero później, nie ryzykując, że coś Ci zacznie wypadać i wędrować po ubraniu, skupiasz się na bułce i kawałkach mięsa. Ogółem, polecam: wyżerka pełna, wartościowa (czy też pełnowartościowa) i pożywna. Warto nie przepijać od razu wszystkiego w klubie i odłożyć 6,50, by rozkoszować się później smacznym, tureckim żarciem.
Na Konstytucji kebab w cenie 6 zł jest mniejszy, aczkolwiek bardzo dobry (tzn. sprawdzałem tylko wersję z sosem pomidorowo-jakimśtam). Zjadłem go szybko, sprawnie i bez ekscesów, po czym stwierdziłem, że nie pogardziłbym drugim takim samym. Wniosek? Opcja dla lekko-głodnych, ewentualnie głodnych tak bardzo, że za dużo nie zjedzą, bo rozboli ich brzuch (bywa i tak). Uwaga - po lokalu kręci się koleś, który wygląda na ważniejszego od tego, który stoi za ladą i przygotowuje żarcie. Pierwszy się wita, pierwszy pyta, co podać, to również on jest tym, który cię kasuje. Niby nic sensacyjnego, zdziwiła mnie tylko ta jego nadpobudliwość i brak stroju służbowego, czyli czerwonego fartucha z flagą Turcji.
Teraz rozglądam się z jakąś inną kuchnią wschodu, Bułgaria, Chorwacja, Wietnam czy coś. Moje tegoroczne adwentowe postanowienie brzmi: rozwijać się. Rozwój kosztuje, kebap też, kasa rządzi wszystkim wokół mnie, so make money money go shoppin'.