00:51 / 24.12.2005 link komentarz (10) | To były cieżkie dwa dni, a zapowiadają sie następne ale jakoś trzeba to przeżyć. Może zaczne od wczorajszego dnia:
Wybrałem się na miasto, żeby kupić jakieś prezenciki a tu szok, niby pełne sklepy ale nie ma co kupić. Łaziłem chyba z 3,5 godziny tam i z powrotem, od Barona na targ, z Reala do Tesco i k...a nic nie ma ciekawego, ale powolutku cos tam zaczynało świtać co komu można ewentualnie kupić. Kiedy byłem już nieźle przemoczony i zmarźnięty to zadzwoniłem w koncu po brata czy wybierają się na zakupy bo nie miałem już siły wracać do domu, w między czasie zanim rodzinka dotarła do centrum ja wbiłem do Maca na jakąś szybką szamke, ulokowałem się gdzieś w koncie przy pojedynczym stoliku i przynajmniej troche się ogrzałem ale co do jedzenia to już stwiedzam że coraz mniej mi smakuje to jadło, nie często stołuje się w fastfoodach a przestane chyba wogóle. Jak już dotarła rodzinka do mnie to zaczoł się koszmar zakupów, ja jedyne co tego dnia kupiłem to "Ślizg" a to tylko z tego powodu, że biore go do łapy, czytam co tam jest na cedeku dołączonym do gazety a tu w kawałkach audio widze: Conkretny Element - "Dzieciństwo" i dopiero coś zakumałem że Syce kiedyś tam chyba wspominał żeby sprawdzić stycznowego ślizga. Kurcze, ziomy stają się sławni ;) hehe Za nie długo to już cześć na ulicy nie powiedzą hehe Nie no. żartuje, szkoda tylko że nie dali "Porwania" bo bardziej się jaram tym kawałkiem niż "dzieciństwem" ale i tak spoko. Przy okazji jak przeglądałem ślizga i zobaczyłem scene grf z usa to naszła mnie chcica na "back to the game", znaczy się żeby coś wrzucić na ściany zwłaszcze że chyba na dniach chłopaki z PW zafundowali mi nową wrzutke prawie że pod mimi oknami.
Jak już dotarłem do domu to miałem niecałą godzine żeby zrobić co sobie zakładałem na ten dzień i zmykałem do pracy, a nocka była przekozacka... Miłe towarzystwo pań i ja sam (hmmm jak to brzmi), a tak na serio to w 5 osób wyczyściliśmy prawie cały magazyn i to do 4:00 rano więc zostały 2 godziny na dopieszczenie sklepu. Jak dotarłem do domu to poprostu padłem. I tak to właśnie zaczynamy następny dzionek.
Wstałem wczesnym rankiem kolo południa, zaserwowałem sobie śniadanko jakiego już dawno nie jadłem i to w podwujny wydaniu, znaczy się wszystko x2 to jest dwie drożdżuweczki, dwa razy danone fantazja - włoskie smaki, i do tego podwujna kawusia, a niech mi serducho stanie a co!
Kolo 14:00 wybrałem się z myślą zakupu prezentów na miasto jednak zaś szło mi to jak krew z nosa ale kroczek po kroczku dokonywałem zakupów, mam tylko nadzieje że o nikim nie zapomniałem, jutro a właściwie to już dziś dokupię jeszcze pare drobiazgów i temat prezentów zamknięty. Nie wiem dlaczego lubię dawać prezenty? Sam w tym roku niczego specjalnego się nie spodziewam bo i niczego nie potrzebuję (materialnego) albo to czego bym chciał jest poza moim zasięgiem.
Nie wiem jak te święta będą wyglondać ale chyba nie ciekawie, za 5,5 godziny muszę być w robocie i w drugi dzień świąt też pracuje a co zabawne w sylwestra i nowy rok chyba mam wolne a nigdzie się nie wybieram, atmosfera w domu jest jaka jest, pozatym pierwsze świeta samotne są chyba najcięższe po takim czasie, co prawda będę pewnie się widział z E ale to już nie jest to samo :( Hmmm...!
Chyba czas się już kłaść bo zaczyna mnie zaś dopadać ten podły humor, staram się ciogle znaleść coś pozytywnego co by mi pomogło ale jakoś ciężko mi to idzie, jestem coraz bardziej wyczerpany, chudne w oczach i wogóle mam czasami wszystkiego dość!
Dobra koncze bo zaczynam mieć mokre oczy...
A przyokazji życze wszystkim to czytającym oby ich Święta Bożego Narodzenia były pogodne i radosne, żeby stoły się uginały od pyszności i żęby ten czas był spędzony w ciepłym, rodzinnym gronie...
Amen! |