dangdiggydang // odwiedzony 12304 razy // [trez|by|vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (97 sztuk)
14:41 / 12.02.2006
link
komentarz (0)
”Nowy rok”

Już trochę trwa, lecz dopiero wczoraj wróciłem tu – zalogowałem się i dokonałem pierwszego wpisu o treści mało imponującej.

Nawet nie wiem ile mnie nie było (oczywiście żyłem, to nie jest tak że przestaję oddychać, gdy nie piszę). Zdarzyło się trochę, czasem bardziej stresujące momenty brały górę by później wszystko powróciło do normy. Ciągle pracuję i wciąż nie mogę się tym nacieszyć, bo praca choć dziwna i niepewna daje możliwość kontynuowania nauki na szczeblu akademickim (tak się to nazywa?). Pracuję by móc się uczyć, a w wolnej chwili pójść do kina, koncert, zakupić ulubione płyty. Nawet miejską komunikacją poruszam się posiadając abonament (wiem, tak to się nie nazywa). Taki ustabilizowany jestem (momentami).

Nie zarabiam sporo, a 2 dni po wypłacie nie mam wypłaty, co nie znaczy że przepijam bądź przeznaczam na imprezy bądź inne wątpliwe rozrywki. Przynajmniej spostrzegam otoczenie w ten sam sposób, w odróżnieniu do znajomych mi osób, które kupują telefony komórkowe za tysiące złotych. Lecz – i tu cytat – „mi to nie przeszkadza, jeśli mnie to nie dotyczy”.

W sobotę zakończyłem sesję bezbłędnie. Chwaląc się po cichu – nie pierwszy raz. Na ostatnim egzaminie trafiłem na pierwsze dwa pytania; siedziałem i się śmiałem do siebie – na 26 pytań musiałem trafić na pierwsze. Jako człowiek szczęśliwy poradziłem sobie (jak zwykle).

W nagrodę udałem się do kina, antykwariatu muzycznego, po prasę codzienną i nie-codzienną do salonu prasy. – Takie drobne rozrywki na koniec tygodnia. Seans w kinie fajny, taki nadający się na 14 lutego (wyprzedając pytania; nie był to film produkcji polskiej, ani ten o kowbojach gejach). Raczej amerykańskie kino, o duchowych problemach emocjonalnych.

Lubię chodzić do kina, bo filmy powodują realizację pewnych planów, jestem podbudowany i śmielej decyduję się na pewne kroki. Wczoraj tak się stało, nie muszę dodawać, że z korzyścią dla mnie.

Rozpisuje się okropnie, będę pamiętać by przyhamować – przecież nie musi to być wciągająca literatura.

tradycyjnie znikam...

pozdrawiam Was!

Hoopla w przyjaźń!