19:51 / 14.02.2006 link komentarz (0) |
Walentynki jak zwykle mało mnie dotyczą. Zjadłam walentynkową wuzetkę. I obiad nie u siebie. Teraz mi się nim odbija. Brukselką w pomidorowej. Pierwszy raz jadłam. I tradycyjne wspominanie: "Tam są bramki. I pikają. Nie kradnijcie!" Tak, w Polsce nie ma bramek, albo nie pikają. Wiedeń, słodki, deszczowy Wiedeń. Oddam pół tego co mam, żeby to powtórzyć. Drugie pół oddam za podróż w Polskę, PKP. Brudnym pociągiem w jeszcze brudniejsze miejsce. I byczki w przedziale. O tak, już zacznę kumulować, żeby mieć, by oddać pół. I z BatmaRTĄ pojadę. I będziemy kraść różowe rowery za 2euro. I jeździć bez celu metrem. I szukać parkingu. I pikać bramkami. A potem oplujemy wszystkich, pomachamy i wrócimy do domu. Plan już jest. Reszta do wypierdolenia. Za przeproszeniem. Smacznego, miłego. Wsadź, wyciągnij, wsadź, przeciągnij. Wepchnij, poruszaj, w lewo, w prawo, góra, dół. A potem słuchaj, jak udaję. I pieprz dalej.
po prostu.
|