nmy // odwiedzony 51103 razy // [nlog/pure life style nlog/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (203 sztuk)
22:18 / 15.02.2006
link
komentarz (1)
Pieprzenie. Zachowania Pisu i prezydenta przestają być nawet zabawne, zresztą cały ten sejm się tak potwornie upokarza. Perspektywa najbliższych dziesięciu lat, to te same mordy przy chlewie, patrząc nawet 'bardziej optymistycznie' widzę tylko skurwiałych przydupasów 'Wielkich Panów Polskich'. Śmiech przestaje być bronią - brakuje naboi. Ile można śmiać się z 'paktu stabilizacyjnego', który podpisują trzy partie, z czego później okazuje się, że jedna będzie miała na tą resztą władzę. PiS idzie po swoje [słucham Szybkiego]. Ale idzie po swoje po trupach, udowadniają, że naprawdę niewiele może im zagrozić. Mam nadzieje, że Lepper i Giertych jeszcze wbiją kły w ten kawał mięsa jakim jest obecnie nasz kraj. Nie można się już na to wkurwiać, nie można się z tego śmiać, to trzeba robić? Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi, to raczej mnie już przerasta.

Ja znowu olewam sprawę zadbania o siebie, ale co tu pisać, w końcu staramy się nie wkurwiać i nie narzekać.

Amerykańskie przesłanie filmu młodzieżowego, który dostał na IMDB notę 7,0 nie trafiło do mnie. Film głupi, o prostackiej restauracji z fastfoodami, w której pracują w większości prymitywni ludzie, grający w 'zabawną' grę polegającą na pokazywaniu sobie jaj w dziwnych pozach [kobiecej wersji nie było, a szkoda, możebym wtedy jakieś pozytywy znalazł...], z potwornie infantylnym i przerobionym zakończeniem. Ponad to, widać że 'to miał być film kultowy' - wyszło coś w stylu produkcji Mtv [chociaż Black w Orange County był zabawny] do czasu bardzo udanego 'Napoleon Dynamite'a'. 'Waiting' nie zasługuje nawet na reklamę.

Ja tak dosyć późno zacząłem doceniać produkcję Linkin Park [tfu, ale dalej nie potrafię bez lekkiego skrzywienia napisać, co dopiero wymówić tej nazwy]. Kiedyś dużo słuchałem Chester'a/Mike'a i ich współtowarzyszy w boju o serca trzynastolatek z całego świata. Wolałbym w radiu posłuchać [chociaż czy ja tak naprawdę słucham radia więcej niż 2h tygodniowo?] częściej 'In The End' niż TokioHotelowych Pokemonów.

Hipokryzja, ale: życie coraz częściej zaczyna się w formule 'ejdżtitipikołołnsleszslesz...'. Wprawiające w depresje.