majki_aka_wookash // odwiedzony 22707 razy // [giger:vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (64 sztuk)
09:27 / 16.02.2006
link
komentarz (2)
"Dziendobry, Kocham Cię, już posmarowałem Tobą chleb..." He He ;D
Ale mi bije na dekiel Hihihi
Dobra, już się wykompciałem, zrobiłem sobie kawke (nie licze która to w ciągu ostatniej doby) no i pomyślałem, że coś tam skrobne jak to tam było wczoraj-dziś. Cały czas czytam jak to się Wszyscy fajnie bawią a Majkiego tam nie ma, no to teraz czas napisać jak się bawił Majki a Was moi drodzy tam nie było (ale wredny jestem, co nie?).
No więc tak, jak już wsześniej wspominałem (patrz notka wcześniej) dzień był śliczny, aż serce mi się krajało na myśl że miałbym spędzić go w pracy a ekipa jedzie w góry. Kilka telefonów, załatwiony dzień wolny, załatwiony aparat (który niestet się nie przydał, bo dostałem go z przepełnioną kartą ale to nic i tak dzięki za dobre chęci Pawełku), załatwiony transport. Ustawiłem się pod Albertem (naszczęście tym w Tychach) o godzince 15:00 gdzie chwilke poczekałem aż przyjechał VW Golfik IV a w środku - Psiapsiułka (hehe! czyt. Ania), Tomek, Kosmal no i Sebek, załadowałem się jako piąty no i plan prosty jedziemy na zakupy --> TESCO HeHe! No tu się okazało, że nie mają wystarczająco dużych dupolotów na nasze cztery litery;) więc poprzestaliśmy na zakupie prowiantu (bro + chipsy) i wyruszyliśmy w trase kierując sie na Bielsko, po drodze troche pownerwialiśmy kierowców i dotarliśmy do Auchana chyba w Bielsku, sam nie wiem. Tam już w dobrych humorach, nie przejmując się niczym (czyli robieniem przypału) zakupiliśmy wkoncy nasz sprzęt narcia... hmmm... raczej pupiarski hehe! i ruszyliśmy w dalszą trase nie bardzo wiedząc gdzie dojedziemy. Wylądowaliśmy chyba w Ustroniu - Polanica Mała, o tak to sie chyba ta dziura nazywała. Rozpoczeły się poszukiwania stoku, na który wpuszczono by nas ale to nie było takie proste, zdeterminowani tym że robiło sie już powoli ciemno znaleźliśmy wkoncu odpowiednie miejsce na nasze śnieżne szaleństwa. Stok był super, nikt nas się wkoncu nie czepiał, przygrywała muzyczka reggae (Bob Marley, więc tym bardziej było wesoło) no poprostu luz-blues-i orzeszki hihi! Jak już wdrapaliśmy się na górę stoku to ledwo dyszeliśmy i w pierwszym momęcie już prawie nikt nie miał siły zjechać na dół... ale spoko, chwila odpoczynku, telefonik do Justysi no i sruuuuu na sam dół. Wyglądaliśmy jak bałwany, cali oblepieni śniegiem, tak się nam to spodobało, że kilka razy powtórzyliśmy taką akcje hehe! Po wszystkim stwierdziliśmy, że trzeba jeszcze "zatankować" no to myk do knajpki na stoku i "5 piw poprosze, ludzie ze śląska imprezują" (a trzeba przyznać, że reprezentacja wielu miast była - Lędziny, Tychy, Wola, Brzęczkowice). Co w tej knajpce się działo?! ;) Byliśmy cali przemoczeni wiec najpierw przykleiliśmy sie tyłkami do kominka a później bez krempacji zaczeliśmy ściągać części garderoby pozostając w bieliźnie (co niektórzy na szczeście). Powrót do auta też był udany --> po co zejść jak normalni ludzie schodami jak można przeskoczyć ogrodzenie przy stoku i gramolić się przez 1,5m zaspe? Wybieramy opcję nr2 ;) Jak już dotarliśmy jakimś cudem do parkingu to zaczeło się - Oj! hehe!- striptiz dla ubogich, to znaczy kto miał co przebierać bo oczywiście ja nie zabrałem nic ze sobą. Doszliśmy do wniosku, że "prowiant" się konczy więc jedziemy do Sfery. Po drodze w aucie działy się troszke dziwne rzeczy, jakieś wzajemne rozgrzewania i masaże (to znaczy kto się załapał na wzajemne ten się załapał ;D). W samej Sferze no musieliśmy odwiedzić "Alberta", no a jak by mogło być inaczej? Ja z Anią udaliśmy się w poszukiwaniu suchych, czystych skarpetek, Kosmal z Sebkiem podrywali dziewczyny a Tomek tylko chodził i "Wow, k...a ale tu jest zajebiście, nie to co u Nas". Po chwili udzieliło się to całemu AholdTeemowi (czyt. mnie i Ani, oraz przyszłemu pracownikowi naszego cudnego obozu pracy - Kosmalowi hehe). Łaziliśmy po tym sklepie i zagadywaliśmy wszystkich pracownikó o jakieś bzdury. Poza Albertem, czyli na reszcie obiektu też nielepiej się zachowywaliśmy czyli norma, np: ja cały czas chodziłem w samej koszulce bo kurtke i bluze przemoczyłem, chociaż i ta koszulka wcale suchsza nie była. Jak już się nam znudziło w Bielsku no to stwierdziliśmy, że jedziemy do Tomka bo nikomu nie chce się wracać do domu. Jakąś dziwną trasą, przez niezliczone ilości miasteczek i wiosek dotarliśmy na Lędziny. Tam była już mega kolacja - mega jajecznica, którą natabene zjadłem prawie sam, później seans filmowy --> "Szalony weekend", "Rybki z ferajny", "Boo!" no i na dobranoc a raczej dziendobry cała płyta dvd z teledyskami hehe! Czyli wnioskując nie spaliśmy całą noc. Rano kawusia no i ten kto musiał (czyt. Tomek z Anią) to do pracy a pozostali do domków, no i tak to znalazłem się tu i wszystko Wam opisuje... ;)

Ten wyjaz to było właśnie to czego potrzebowałem, szczegół że tym wolnym dniem chyba się troszke naraziłem zastepczyni kierowniczki to jest p.Krysi, która to właśnie wróciła z dłuuugiego urlopu a ja o tym nie wiedziałem (dla niewtajemniczonych p.Krysia to obecna partnerka mojego ojca), nie było nikogo z magazynierów na 2 zmianie wczoraj no i podejrzewam, że dziś dostane "nagrode" za to w postaci niezłego wycisku ale co tam, dla takiej zabawy warto było... ;D

Teraz jeszcze fajnie byłoby wyskoczyć gdzieś na weekend więc jakby co to czekam na jakieś propozycje, jeśli oczywiście chce ktoś mojego towarzystwa...?

Dobra ide się jeszcze teraz ogolić i troszkę odpocząć bo jakby nie było to już ponad 26h na nogach jestem a dziś jeszcze czeka mnie 2zmiana wię nie położe się wcześniej spać niż około 23:30 przy pomyślnych wiatrach.

Do zobaczenia, usłyszenia, poimprezowania... Do kiedyś tam ludziska! Pokój!
See-Yeah!!! ;)