justynek//n-log home>>foto >> |
2006.02.21 17:21:47 |
link|komentarz (5) |
Ha! Wrocilam w jednym kawalku.. jeśli nie liczac stop otartych od chodzenia. Relacja zdjeciowa na nlogu jest dosc uboga, bo nie sadze, żeby kogos interesowaly krakowskie zabytki podane w ilosci hurtowej. Relacja pisemna tez będzie krotka. Z Krakowa najlepiej pamietam restauracje Pod Sokolem. Weszlismy tam przypadkiem, bo bardzo mi się chcialo herbaty. Z zewnatrz przybytek wygladal niepozornie.. wlasciwie w ogole nie wygladal, bo znajdowal się w piwnicy. W srodku czekal przystojny kelner w muszce, wyszukane menu i serwetki poskladane w kunsztowne harmonijki. Doszlismy jednak do wniosku, ze ostatniego dnia możemy zaszalec. No to zaszalelismy. Kelner proponowal do wyboru pietnascie rodzajow herbaty i biegal w te i z powrotem przynoszac poszczegolne elementy zastawy. I wszystko byloby pieknie... gdybym nie zalala wrzatkiem polowy stolika kiedy nalewalam go do filizanki. Naprawde to nie moja wina i wcale nie zapatrzylam się na przystojnego kelnera, bo go akurat w poblizu nie było.. i cale szczescie. Jedyne co moglam w tej sytuacji zrobic, to zakryc plame elegencka serwetka i udawac, ze nic się nie stalo. Ciekawa jestem tylko, jaka mine miał kelner kiedy sprzatal pozniej ze stolu ;-) |
|