20:38 / 06.03.2006 link komentarz (2) |
alexandra pochodzila z rodziny ktorej czlonkowie nigdy nie kupowali ciuchow na stadionie, dzieci nigdy nie bawily sie na osiedlowym trzepaku, a cena bielizny kupowanej w jej domu nigdy nie schodzila ponizej kilkuset zlotych. jej ojciec kierowal swietnie prosperujaca kancelaria prawnicza i ta szkola byla jej pierwsza szkola publiczna. bynajmniej, jej status spoleczny nie swiadczyl o jej dobrym wychowaniu i klasie jako czlowieka. odwieczny problem: miec czy byc rozwiazywala wybierajac bycie mieniem: najbardziej luksusowym towarem konsumpcjonizmu, droga metka postindustrialnej epoki. jej policzki caly czas byly wzdete ironia, a twarz odbijala tempote ograniczonych umyslow, ktore przesiakniete intelektualizmem i naladowane pieniedzmi wcale nie wyrazaly prawdy i dobra medrcow platonskich.
***
swoja droga, ilekroc widze takich ludzi, zastanawiam sie nad sensem stwierdzenia, ze to intelekt powinien rzadzic swiatem.
***
alexandra byla wiec skutkiem ubocznym odwiecznego dozenia do szczescia bez gleboko zakorzenionej moralnosci w umyslach.
***
nigdy nie zapomne jak pod koniec jej pobytu w moim domu, ktory nie obfitowal czesta wymiana zdan, zastalam ja siedzaca w rogu mojej malenkiej kuchni pod zlewem. przemknelo mi przez glowe, ze jest to bardzo osobliwe doswiadczenie dla niej, porownywalne do wbijania gwozdzi w kolek dla dzieci amerykanskich biznesmenow, ktore potem cale zycie wspominaja anegdotycznie ten swoj moment zejscia do plebsu.
|