Nie dosc, ze pozno wstaje, to jeszcze pozno zbieram sie do roboty. A pozniej moj dzien trwa, nie kilkanascie, a ledwie kilka godzin. Nie ma sie co dziwic. A weekend dalej pod znakiem zapytania. Wiem, ze nalezaloby wrecz jechac, ale nie dam rady rano wstac. Chyba wolne. Znowu.