2006.04.18 20:28:37 link
komentarz (0) |
Moze to wpływ ostatniego wpisu Kolagena, dzisiaj nad ranem zerwałem się z koszmaru. Ostatnia, najstraszniejsza, kulminacyjna scena wyglądała mniej więcej tak: widzą, że coś w kompie trzeszczec zaczyna, widzę, że jakieś iskry po płycie głównej idą, wyrywam wtyczkę od napięcia, ale... jest już oczywiście za późno - z przerażeniem obserwuję, jak w serii spięc, syków i innych trwożących odgłosów, częśc po części mój komp zamienia się w złom.
Ciekawe, że monitorowi [na co nie omieszkałem zwrócic uwagi], nic się nie stało... Sen lękowy w najczystszej postaci - przerażające.
A tak na poważnie, to sny o katastrofie i zniszczeniu to, przynajmniej z tego co miałem ostatnio okazję usłyszec, rzecz wręcz powszechna... ale może się mylę? Miał ktoś jeszcze coś w tym stylu? Może to taka zbiorowa trauma naszego, żyjącego sobie bezpiecznie pokolenia?
Na deser zoś lżejszego. Odstresowująca, lekka, ale i zarazem nie pozbawiona głębszych treści i pewnej dozy poetyzmu ostatnia powieśc Neila Gaimana, "Chłopaki Anansiego", czyli opowieśc o przygodach dwóch synów Pana Nancy'ego, znanego z powieści "Amerykańscy bogowie", zwanego również Pająkiem - bogiem, do którego należą wszystkie opowieści. Bardzo odświeżające po przekopywaniu się przez stosy kserówek [tych w anglijskim jazyku zwłaszcza :/]
[Krux]
|