kip // odwiedzony 48206 razy // [nlog/Świat momentami jest piękny/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (108 sztuk)
00:46 / 25.05.2006
link
komentarz (7)
Notki chodzą parami ;)

Od czasu do czasu dosięga mnie coś w rodzaju nostalgii. Świadomości, że coś, co w pewnym sensie lubiłem już nigdy nie powróci, bo i nie ma szans powrócić... Zostało zastąpione przez "nowe, lepsze..." (choć to ostatnie nie zawsze). Jest takich rzeczy przrażająco dużo... Wymienię kilka:

- kawiarenka internetowa PDi na ul. Nowogrodzkiej 12... właściwie była to zaaranżowana piwnica, w której pod ścianami poustawiane były głupie terminale (dumb terminals), nawet nie czarno-białe, bo czarno-pomarańczowe. Nie było tam myszek i wyraźnie czuć było produkowany przez te urządzenia oraz stojące na zapleczu serwery ozon. Do tego między wejściem a samą "kawiarenką" był okołotrzymetrowy korytarz, na którego obu ścianach pełno było podpisów różnych osób, których nicki znałem tylko z IRCa... Pamiętam też charakterystyczny napis "Device PIPE:" na rurze z gazem... Amigi mają specjalne urządzenie zwane PIPE: (ang. rura, po nazwie każdego urządzenia jest dwukropek) - ot, specyficzne poczucie humoru.

- spędzanie wieeeeelu godzin wakacyjnych dni przed komputerem podłączonym do internetu przez modem i numer 0202122... Było ciepło, ale i tak IRC był dla mnie ciekawszy - pomimo wielusetzłotowych rachunków telefonicznych co miesiąc.

- coś, czym była moja szkoła zanim do niej przyszedłem i czy powoli przestawała być na moich oczach... Popeerelowski moloch, onegdaj chluba narodu i najlepsze technikum w kraju. Tu mam problem, bo nie wiem czym było "to COŚ", które można było odczuć na każdym kroku. Niesamowita integracja, totalny brak "zgrzytów międzysubkulturowych", ludzie, którym się CHCIAŁO. Chciało się robić coś w szkole, dla szkoły itd... Szkoła w pewnym sensie tętniąca życiem. Pamiętam kilkuosobowe grupki uczniów w białych fartuchach, z przypiętymi identyfikatorami i na stałe założonymi zestawami słuchawkowymi, czekające na odbiór nieśmiertelnych zapiekanek i pizz w barku przy wejściu (już nieistniejącym) lub hot-dogów i frytek w odpornym na taką ilość tłuzczu papierze w szkolnej stołówce (również już nieistniejącej) i miły zapach chloru z basenu na obiekcie WF, ciepło witający każdego wchodzącego do budynku.

- aktualnie przypomniała mi się studniówka. Film zawiera wiele scen, które przypominają mi sytuacje opisane powyżej mimo, że tamci ludzie już dawno opuścili mury szkoły. Niedzisiejsze fryzury i... to COŚ, którego nie potrafię opisać, a co jednoznacznie kojarzę z pierwszymi miesiącami (rokiem-półtora) chodzenia do tej szkoły i z (foto)relacjami z lat wcześniejszych. No po prostu cud-miód :)

Zapewne kolejne lata życia dostarczą mi następnych wspomnień, przez które będę miał czasem taki lekko nostalgiczny nastrój. Śmiało kroczę do przodu w nieznane, bo przecież nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem... :)