23:52 / 03.09.2006 link komentarz (0) | 22.08.06
Czwartek – wypelniam, podpisuje i wysylam papiery z Mobility. Zamykam tez zalatwione z przymknietym okiem sprzedawczyni konto Monsoona (trzeba byc w UK rok zeby otworzyc, nie bylam). W przeciagu 5 miesiecy dorobilam sie jednego zakupu, opoznienia za jego zaplate i funta kary za zwloke. Wysylam zapytanie co z moim wypozyczonym BMW 1, czy moge go jeszcze zatrzymac na miesiac czy za drogi na moje progi. Jak cos to trzeba oddac pojutrze, bedzie zal... No i probuje odkrecic sprawe z dodatkiem mieszkaniowym, ciekawe czy sie da... najwyzej, jak mowi K, pare frankow w plecy. A ja mowie najwyzej trzeba w przyszlym roku chate kupic :)
Piatek – jutro musze robotnikow umowic na drobne naprawy i dowiedziec sie o kod do instalacji modemu. W sobote zalatwic auto z mobility i pojechac do Ikei po polki i drzwi i kolejnych kilka mebli...
No i oczywiscie codziennie przychodzi za cos rachunek. Telefon, internet, mieszkanie, ubezpieczenia... Dobry szwajcarski zwyczaj ze nie ma terminow platnosci na fakturach :) zbieraja sie i rosna i mnoza na trzeciej kupce listowej. Pierwsza to sprawy zalatwione, druga w trakcie, trzecia nie zaczete. Te nie zaczete to rachunki.
Czytam dzis w darmowym dzienniku ze moda na sushi i sashimi wykancza czerwone tunczyki. Greenpeace zaczyna swoje akcje ostrzegawcze. Szkoda bo naprawde dobre. Szefowa zarazila mnie swoja miloscia do surowej ryby a ja w swojej rybiej naturze nie opieralam sie zbyt dlugo. Teraz moglabym sie moimi surowymi zodiakami zazerac codziennie.
Wloczylam sie dzis dlugo po wieczornej Wielkiej Ulicy. Wsrod swieczek, nastrojowych swiatlocieni i saksofonu. Bajeczna lokalizacja ale lokale jakies takie bezduszne. Pod wzgeldem wyszukanej i dopieszczonej w szczegolach roznorodnosci ‘nieeee maaa jak krakow’.
.
.
.
.
.
|