2006.09.17 23:32:56 link
komentarz (0) |
Nie ma to jak weekend z raportem o reengineeringu.
Ale plan minimum wykonany. Tylko wydrukować (może jeszcze parę kosmetycznych poprawek).
Trzymam kciuki za ekonometryków (jak ja to rok temu zdałem to się da).
Wreszcie RELACJA Z RAJDU PK. Półroczna obsuwa :/ No ale jest - więc nic tylko się cieszyć :)
Dla mnie tak czy siak dużo nowości tam było, bo dużo nie pamiętam...
Wczoraj piwko (x2) na miejscówce z Kruxem. Tego było nam trzeba :D Trochę filozofowania jak zwykle.
Potem gdy mieliśmy już się zbierać najlepiej wykalkulowany czasowo telefon od Gibczasa i skończyliśmy w Obsesji.
Hehe, 2 następne piwka... Jak to mówił Konfucjusz (albo ktoś tam inny mondry bardzo) "CZASEM TRZEBA SIĘ NAJEBAĆ".
No i w niedzielę rano kaczor był...
Dania z kurczaka czyli wymiatacze in inglisz :)
A dziś ramach relaksu przerwałem pracę nad raportem i meczyk obejżałem. No i ładny relaks był :[
Gra Wisły z ostatnią drużyną ligi (i to przez pół godziny w przewadze) na wymęczony remis. Błe.
Nawet staranowanie bramkarza nie pomogło... ech, jakoś trudno być optymistą przed rewanżami pucharu UEFA.
Za to w Manchesterze grał Kuszczak i nawet karniaka obronił.
Głosy z Simpsonów - mistrzostwo :)
Na odsłuchu chyba najbardziej chora muza jaką znalazłem :P
Otto Von Schirach i jego komputerowe, wilgotne, bardzo niegrzeczne piski...
Tea Bagging The Dead.
Szkoda że nie udostępniono "Alligator Waltz"... ale tu mimo występującego (a to już coś) dyskotekowego (no, powiedzmy) rytmu, czuć wręcz rysy na mózgóóó :]
Dla złagodzenia klimatu muzycznego: DJ Shadow - Organ Donor Live @ Brixton Academy!!
Szkolenia TPSA trwają. Nie ma to jak rozwiązać "nierozwiązywalny problem" z misiami kanadyjskimi. Hehe prawdziwi misiolodzy wiedzą jak ratować transformatory przed atakami bohaterksich misiów-samobójców.
John West - Fight Bear :)
PS. A na koniec smutna refleksja na temat kruchości życia... Szedłem sobie i patrzę - a tu kulka na ulicy.
Jeżyk! Przestraszył się pewnie i zwinął w kłębek - pomyślałem. No i przydałoby się żeby potuptał sobie z tej jezdni.
Niestety.
Too late. :(
On tam sobie już tylko leżał...
Biedne stworzonka te jeżyki - nawet ciupcianie chyba dla kolczastych bywa bolesne...
[ biber KolageN ]
Powpisowe zauważenia:
Patrzę przez okno i widzę gostka z piwem. Naprawde to niesię gazetę zwiniętą w rulonik. Patrzę... Babcia z piwkiem. Nie, to nie piwko tylko obwarzanek. Dziwne... czyżby jakieś zwidy? :P
Potem już zygzakiem szedł sobie poweekendowy pijaczek.
Ufff... wszystko w normie.
|