20:22 / 15.10.2006 link | Piątek... Biegnę z uczelni po torbę, żeby zdążyć na pociąg do domu... W biegu jem parówki, na stacji kupuję bilet z Gdańska do Gdyni, bo właśnie tam odjeżdża mój pociąg.. Siedzę na stacji, patrzę na zegarek i nadziwić się nie mogę... Przyjechałam na stację godzinę za późno! Nie wiem jak to się stało, bo przecież po drodze tysiąc pięćset razy spoglądałam na zegarek... Kolejny pociąg był za prawie 2 godziny... |
|