ciastko // odwiedzony 133215 razy // [nlog/don't waste your time buddy nlog/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (512 sztuk)
11:44 / 19.10.2006
link
komentarz (4)
...Qurde...

Siedzę w pracy z człowiekiem, którego sensem życia jest totalna ochrona własnej dupy. Wszystkie jego działania są tak ustawione, żeby nie zmoczyć rzyci. Czasem go z rozbawieniem obserwuję, jak buduje ogromny mur zabezpieczeń w błahych sprawach. Ten barok, ten przerost formy nad treścią, kiedyś traktowałem jako element folkloru, ale teraz coraz bardziej mnie wkurza, jak widzę parę dzielnie buchającą gwizdkiem.
Ile to on się naopowiada, że nie ma czasu na nic. I rzeczywiście nie może mieć czasu, jeśli wszystko robi ręcznie zamiast użyć do tego głowy i informatycznych narzędzi, które ma w komputerze.
Facet jest abnegatem informatycznym. Kilka razy na dzień robi zamieszanie przy przetwarzaniu jakiegoś excelowego arkusza. Ciągle mu się coś nie otwiera albo nie wczytuje. Jakiś czas temu przestałem mu pomagać. Nie znam nikogo innego, komu ciągle by ginęły pliki albo się nagle przestały otwierać, albo –„kurwa, coś się znowu w tym chujostwie popierdoliło...”.
Jak mu w końcu odmówiłem pomocy, znalazł innego Leszka na kajak i ciągle go woła, żeby tamten mu pomógł w tym albo w tamtym... Nie jest w stanie nauczyć się podstawowych czynności.
Czy jeśli on z własnej głupoty ciężko pracuje absorbując ciągłymi pytaniami pół biura to jest lepszy od innych, mających podobny przerób, ale nierobiących wokół siebie zamieszania?

Wasz zirytowany ZAKALEC

P.S.
Jeszcze 12h 16min pracy i ŁYKEND
:))