10:24 / 21.11.2006 link komentarz (1) | w tak waznej chwili i w tak nietypowym miejscu pasuje cos napisac. otoz wlasnie siedze na oddziale i czekam na zabieg usuniecia mojej sruby z kostki. uczucia mam nieco mieszane... w sumie gdyby nie ten wenflon czy jak to sie tam nazywa w lewej dloni wszystko byloby ok. siedze sobie na korytarzu przy kompie z netem :) (nalog-wiem wiem) i czekam... podobno kolo 12 mam miec ten zabieg - 10 minut, troche odpoczynku i do domu. chcialbym zeby bylo juz po wszystkim, ale mysle ze nie ma sie co denerwowac. ciesze sie ze ten etap mojego zycia sie juz konczy.
Teraz prosto do sruby : "Bylas skarbie czescia mnie przez prawie 6 lat. Mielismy dobre i zle chwile. Pomoglas mi bardzo - to bez dwoch zdan. Ale jak to bywa w dlugoletnim nieformalnym zwiazku zaczynasz mi wadzic. Przeszkadzasz egzystowac. Przez Ciebie nie moglbym jezdzic w tym sezonie na nartach. W siatkowce tez mi juz przeszkadzasz wiec czas sie rozlaczyc, uniezaleznic. Ale na pocieszenie powiem ze byc moze pozwola mi Cie zostawic. Wsadze Cie w siakas antyrame i powiesze w pokoju na scianie. Moj Ty blachowkrecie kochany. To ostatnie godziny... Zobaczymy sie na powierzchni... See Ya... |