01:42 / 24.11.2006 link komentarz (0) | Podroze ksztalca ale nie zawsze sluza... zdrowiu. Szwajcarzy najwyrazniej nie lubia chorowac (kto lubi?), ale nie lubia do tego stopnia, ze nawet chorzy chodza do pracy. Dzis antybiotyk, jutro robota. Zwolnienia lekarskie to ostatecznosc, ktora najwyrazniej jest jedynie oznaka slabosci.
Moze to jednak wynikac z faktu, ze sama wizyta u lekarza stanowi taka przyjemnosc, ze jest wielce prawdopodobne iz ludzie chorowaliby zbyt czesto jedynie dla tych chwil kiedy mozna sie spotkac z doktorem. Wlasnie, spotkac, bo jak inaczej okreslic wizyte, ktora opiera sie na czystej przyjemnosci? Po krotkiej rozmowie telefonicznej spotkanie wyznaczane jest w trybie natychmiastowym. Gabinet to prywatne mieszkanie na najwyzszym pietrze w nowoczesnym bloku z widokiem na miasto, jezioro i gory. Poczekalnia jest tak naprawde przedpokojem, w ktorym zostawia sie plaszcz - zawsze wygodna, domowa i pusta. Doktor jest zawsze mily, usmiechniety, zainteresowany pacjentem, jego praca i zyciem. Podaje reke na dzien dobry i odprowadza do drzwi na dowidzenia. Prosi o telefon z potwierdzeniem czy choroba ustepuje i zaprasza ponownie.
A jaka aparatura?! Antybiotyk czy nie antybiotyk oto jest pytanie. Ale nie dla szwajcarskich lekarzy! Szpatulka pobieraja wymaz z gardla, drobiny klada na magiczne pudeleczko (w typie testu ciazowego) i po minucie wszystko jasne: plus albo minus. Jak plus to ojciec brac, jak minus to zwykly scorbolamid...
W aptece kolejna doza wrazen. Niektore leki za darmo. Kazdy klient ma konto w bazie danych. W ten sposob staje sie posiadaczem ‘karty stalego klienta’ i ewentualnych benefitow z tego wynikajacych. Wreszcie aptekarka zamyka biznes na godzine w porze lunchu. Przeciez kazdy musi cos w porze lunchu zalatwic...
No i wreszcie na koniec male ale... dwa tygodnie pozniej do domu przychodzi faktura. Za usluge. No, ale na to jestesmy przygotowani. Placimy za ubezpieczenie prywatnie, z wlasnej kieszeni. Im wyzsze, tym mniej lekarze moga nas zafakturowac, bo reszte pokryje ubezpieczalnia.
Ale najlepiej to i tak zdrowym byc...
.
.
.
.
|