(3kB) (3kB)

2007.04.08 21:16:47

link
komentarz (1)
Dzisiejszy dzień, pierwszy dzień świąt związanych ze śmiercią.. był naprawdę związany ze śmiercią. Spotkałam się dziś na sniadaniu świątecznym z rodziną, którą widze raz na pół roku. jeden wujek mojje ciotki.. ma raka mózgu. późno go wykryli. nie ma szans na wysdrowienie. aale lekarz mówi, że jesli wujek nie przyswaja tego, nie chce tego przyjąc do wiadomości.. ma jeszcze nawet kilka lat. Cudna moc podświadomości.. i chorego mózgu. Zawsze szczupły.. dziś niesamowicie gruby. w ciągu miesiąca od tabletek waży dwa razy tyle. jego czarne, przypruszone siwozną włosy zgolone, a skóra czaszki podrażniona chemioterapią, bezwłosa ozdobiona wielką zgrubiałą i świeżą blizną ciągnąca się od czoła do lewego ucha. z tyłu ślad po welflonie, z którego była odprowadzana woda z mózgu nie tylko na zewnatrz, ale także go jamy brzusznej... Miałam dzisiaj ochote płakać siedząc przy stole. ludzie ztego zartowali...

po sniadaniu poszłamz kuzynką do jej pokoju. prosilam ją zeby mi zdała relację z czasu kiedy mnie nie było w domu. najbardziej mnie interesowały perypetie naszej ślicznej ciotki Agatki i tego durnego Mariusza (mam nadzieje ze p[rzejedzie go samochód). pośmiałysmy sie troche z tego.. potem ania stwierdziła ze no i jeszcze historia z jje dziadkiem (ojcem jje taty, mojego wujka). Nie wiedziałam o czym ona mówi.. a Ania nagle się rozpłakała.. Jej dziadek włąsnie umierał w koszalińskim hospicjum.. mówiła ze ma raka.. w całym organiźmie. nie ma już żadnego narzadu, którego by nie zaatakował rak. byłam zdziwiona. na świeta jak byłam w domu, 3 miesiace temu widziałam jej dziadka bo przyszedł do nas do knajpy. normalny staruszek, o lasce. wesoły, kojarzący. Więc mój szok był wielki. ania nie widziała go od ok 3 tygodni gdy go tam przewieźli. dzisiaj mieli pojechac i pożegnać się z nim. Pojechali potem znowu przyjechali do nas. poszli na górę do babci. moi bracia poszli po anie i olę zeby do nas zeszły. Nie chciały. potem ola przyszła. widze ze płacze. Pomyślałam, ze zobaczyła umierającego dziadka i nerwy jje puściły. wujek byl cały czas zestresowany (wczoraj mój ojciec i wujek wiesiek go upili zeby mu troche odpusciło), ale trudno sie dzisiaj. to jego tata. Ola wchodiz do mojego pokoju.. Przytuliłam ją, nic nie mówiłam. Ola zaczeła szlochac jeszcze bardziej.. i wydusiła z siebie że jak wracali już z hospicjum.. dostali telefon, że ich dziadek własnie umarł. Wrócili. sistra wujka zemdlała 4 razy. wujek ani ciocia z dziewczynami nie mogli sie pozbierać. wracając do oli.. starałam tak i ją tuliłam. weszła moja mama przytuliła ole... weszła ania. płakała.. przytuliłam anię.. mama tez się rozpłakała.. ja tylko nie płakałam. byłam jak sparaliżowana. poosadziałam anię na łużku.. mama zaczeła tłumaczyć dziewczynom ze jest dziadkowi teraz lepiej.. juz sie nie męczy.. a na pewno teraz urozdził się na świecie ktos, kto dostałm na imię Janek.. ja nie powiedziałam nic. potrafiłam tylko wziąc kidę na łózko żeby poprzytulała się do dziewczyn. Mówiły, że ich dziadziuś był nie przytomny, ale walczył, starał sie walczyć o bycie przez chwilke świadomym. czujemy wszyscy, ze czekał tak długo żeby umrzeć, że tak długo cierpiał, nie pozwalał sobie odejśc zeby sie z nimi pożegnać. gdy zdążył.. w chwilę później zgasł..

ola została u nas.. ciocia pojechała z ania do domu. wieczorem odwiozłysmy ole do domu, wujek juz też wrócił z koszalina.. jak nigdy tylił sie z moją mama (oni siebie nie lubią nawzajem) wujek opowiadał mojje mamie o ostatnich chwilach dziadka. o sytuacji w hospicjum... siadłam z dziewczynami i oglądałysmy "taniec z gwiazdami".
pierwszy raz ogladałam ten serial.. zwykła głupia komercha..:D ale w sam raz na dołka


mam nadzieje że dusze zamieniają się w anioły...
widze teraz wielką niesparwiedliwośc świata w chwili smierci.. prawdziwy łajdak umrze szybko bezboleśnie.. a prawdziwy złoty człowiwek, niesamowicie dobry umrze cierpiąc niesamowite katusze i upokorzenie ...

MAM NADZIEJĘ ŻE DUSZE ZAMIENIAJĄ SIĘ W ANIOŁY...