|
wczoraj przekroiłam sobie palca do połowy..
kupiłam Kidzie obroże. okazała się za ciasna i chiałam zrobić dodatkowa dziurke.. wziełam ostry nóż ( z ząbkami) oparłam o brzuch i pociagnełam.. nagle zobaczyłam zajebiscie dużo czerwieni. nie bede się rozpisywać co było potem... 0,5litra krwi, bierność Marka gdy go potzrebowałam, szok, bezradność, potzreba pomocy... nóż zatrzymał mi sie na kości, możliwe ze nawet je troszke zarysował. no cóż.. ale nie na darmo od dziecka byam uczona co sie robi wtakich przypadkach. wyjecie szybko sznurówki z butów (wyjmował marek, który robił to tyak wolno z emyslałam ze cała krew ze mnie spłynie, i dot ego gadając sobie spokojnie z korkiem), przewiazanie reki żeby spowolnić dopływ krwi.. reka w górze. rivanol, opatrunek.. byłam jeszcze w szoku gdy wyszłam po bandarz do apteki.. a mareczek miał to w D.. no gdzieś...
w kązym razie... ten szok był chyba najstraszniejszy. lek przed zakażeniem, utratą palca, czy wykrwawieniem sie.. i niedostanie pomocy.. nom..
ale bolało jak cholera jak pzreszedł szok.. matko... a dzisiaj, nie tak ułoze reke,, i jzu czuje rwanie..ohhh.. |