13:08 / 17.06.2007 link komentarz (0) | Zwykly dzien za mna. Jeszcze zwyklejszy przede mna. Teoretycznie, nie umieralam wczoraj z nudow. Po 'odespaniu' piatkowej imprezy, wstalam ok. 10:00. Madre sie zmobilizowala i wpadlysmy do 'tesciow' na kawe/herbate/ciacho/pączka. Potem powrot do domu, dziesiatki odebranych telefonow. Potem rzecz niezwykle istotna - Romeo wpadl na kawe. No i ciag powaznych rozmow. Lubie takie powazne dialogi z kims, kto tez dostal od zycia po dupie, i mimo prawie 10-letniej roznicy wieku traktuje mnie calkiem serio. Szanowny kolega nawet zawiozl mnie na grilla, za co serdecznie mu dziekuje;-) A grill? Hehe, jak grill. Sympatycznie. Hit wieczoru? Slonce w roli Gandalfa Szarego:P No i wczoraj zlamalam sie. Po 1,5 rocznym detoksie zajaralam. Ilosci, ktore spalilam byly sladowe, ale jednak...
Z tego miejsca srodkowym palcem pozdrawiam kolege Marcina. Do tej pory nie moge przebolec Twojego skurwysynstwa:>
W dniu dzisiejszym zostalam obudzona przez matke slowami: "Wstawaj do jasnej cholery! Ania chce wejsc na GG!" Okazalo sie, ze Sis spala dzis u nas. A pobudka wynikala z faktu, ze Madre chce zrehabilitowac sie za to co zrobila ponad rok temu. Mysle, ze to nie wystarczy. Z drugiej jednak strony... Ile ja bym dala, zebys sie moja droga Mamo przede mna zrehabilitowala. To, ze mieszkam z Toba, ze wszyscy znajomi zazdroszcza mi, ze jestes wlasnie taka nie wystarczy. W pamieci i tak mam te wszystkie akcje. Wtedy zawsze bylam zdana na siebie. Ojciec przed kumplami i znajomymi zgrywal fantastycznego tatuska. Ty, Mamo, tez stwarzalas pozory. A prawda jest taka, ze wychowalam sie sama. Za szybko chcieliscie mnie usamodzielnic. Z dziecinstwa to ja nie pokorzystalam. Ok, rozumiem, teraz to procentuje. Ale czasem chcialabym uslyszec, ze jestescie ze mnie dumni, moi drodzi Rodzice. I, ze wcale nie jestem taka beznadziejna jak mi kiedys to wpajaliscie. Wypadaloby teraz podziekowac tym wszystkim ludziom, ktorzy uksztaltowali mnie na kogos, kim jestem dzisiaj. Pewnie i tak nie przeczytacie tego, czesci z Was juz nie zobacze, ale we mnie pozostanie ta swiadomosc, ze podziekowalam. Mozecie byc zadowoleni. Nie puszczam sie, nie jestem agresywna, skonczylam dobra szkole, planuje studia, chce zalozyc rodzine, gdzie chocby za cene zapierdalania w dzien i w nocy zapewnie moim dzieciom wszystko co bedzie im do szczescia potrzebne. Nie bedzie opcji, zeby moje dzieci musialy w duchu innym zazdroscic. Nie odczuja tego co ja. Nie beda ze smutkiem patrzec na czyjes zabawki, albo marzyc tylko o nadejsciu kolejnych urodzin, zeby poczuc matczyny uscisk i zobaczyc w oczach rodzicow taka mala iskierke mowiaca "To jest moje dziecko. Kocham je nad zycie". I zeby moj dom byl taka mala Arkadia. I ostoja dla mnie i mezczyzny mojego zycia. ZMIANA TEMATU. Zbyt bolesny sie zrobil ten wpis.
Wypadalo by spotkac sie wreszcie z Kamila. Zaniedbalam ja troche, chcociaz w sumie ona tez ma ostatnio napiety grafik;-) Ale ciesze sie niesamowicie, ze Ci sie wreszcie uklada. I wcale nie zaluje tego co zrobilam dla Ciebie w styczniu. Ty bys zrobila to samo na moim miejscu. Kocham Cie za te stuprocentowe zrozumienie kazdego aspektu mojego ciezkiego charakteru.
W tym tygodniu nastapi wreszcie realizacja ambitnego planu. Madzia i Kiro, licze na Was. Dzieki za deklaracje pomocy. Damy rade, oczywiscie ;D
Co ze mna? Problemy natury zdrowotnej :] Chyba wybiore sie do kardiologa, bo mi serducho swiruje. Mialam swiety spokoj ponad 2 lata a teraz wielki come back napieprzania w klatce piersiowej:-///
**********
W sumie wszystko jest ok. Sa takie dni kiedy przytlacza mnie swiadomosc nadchodzacych chwil. Staram sie nie myslec. Jedynie kolejne smsy chwilowo poprawiaja mi humor.
A teraz koniec tego chaotycznego wpisu. Ide sie wykapac. 1,5 godziny relaksu just 4 me. Matka z Mlodym na kapielisku. Sis juz poszla. Wylaczam sie. Pora zrobic cos dla siebie.
P.S. W chuj dlugi dzis ten wpis :P |