23:31 / 29.11.2001 link komentarz (0) | Sen.
Caly dzien tylko spie. Spie, budze sie po to aby spedzic chwile nie spiac poczym znow zasypiam. Moze to kwiestia wyczerpania.. psychicznego jak i fizycznego.. nie wiem.
Napewno zabija czas, ktorego mam za duzo.. a jednoczesnie za malo. Z jednej strony potrzeba mi go jak najwiecej zeby zrealizowac to co chce, a z drugiej strony im wiecej go mam, tym bardziej mi sie dluzy trawanie w takiej samotnosci.. letargu.
On tam, ja tu.
Glupie, no ale co zrobic.
Jutro piatek. Nareszcie. Myslalam, ze nie doczekam juz konca tego tygodnia. Jeszcze kilka piatkow i swieta. Ciekawe czy mam sie z nich cieszyc czy nie.. Z jednej strony tak.. i to z tej najwazniejszej. Jakiej ? - ON. Druga strona - mniej przyjemna. Jaka ? - no mniej przyjemna..
.. To tak jakby lewitowac, tanczyc w chmurach, od radosci, przez smutek do lez.
Czy ja placze.. ? Nie, nie teraz.. Ostatnio nie. Ostatnio nawet na to juz nie mam sily. Ostatnio tylko czekam. Nic innego nie pozostaje.
" Kiedy fruwalem po raz pierwszy, poczulem zycie. Nic mnie nie uciskalo od spodu. Zylem w pelni powietrza: wszedzie wokol powietrze, ani jednej bariery lamiacej powietrzne przestrzenie. Wszystko warto oddac za to, by znalesc sie w powietrzu i byc zywym." - William Wharton |