10:20 / 16.07.2007 link komentarz (2) | Dziś miałam całkowicie nieprzespaną noc. Przemyślałam baardzo dużo rzeczy, spraw, moich i innych osób zachowań, dziwnych sytuacji (w tym i obecnej), przemyślałam także to, co inni ludzie mi mówili, jak mi doradzali, jakie mieli zdanie na jakiśtam temat moich przemyśleń. Myślę, że jak nigdy wiem już chyba wszystko... Ogarnęłam się już w 99%... Jednej rzeczy chyba nigdy nie pojmę. Więc, pomijając, gdyby to wszystko poskładać do kupy, to dałabym wam tu taką notkę, że na co najmniej miesiąc zatkałaby nloga... Także chyba się od tego powstrzymam i dam wszystko w pigułce...
1.Moje zachowanie:
Poniżej krytyki. Jak ja się w ogóle zachowuję? Po co piję, po co kopce fajki, po co to wszystko? Zachowuję się co najmniej bardzo niedorośle... Jeżeli chcę coś komuś pokazać, chcę jakoś przetrwać nie zmieniając się (chyba, że na lepsze) to po co wpadam w używki? Przecież nienawidzę śmierdzącego zapachu petów! Zauważyłam również, że strasznie się uzależniłam od pewnej osoby ('myślałam, że żyję dla kogoś')... W sumie sum jest źle. Czemu? Bo 'kiedy go nie ma jestem przybita jak Jezus'... No i pada kolejny raz pytanie i po co to wszystko? Nie mogę robić jakiś scen z tego, że chłopak nie chce ze mną być (i tu zawartej jest też trochę cz.2 aka 'Tok myślenia') i wchodzić mu coraz głębiej w dupę, skoro on i tak mnie w niej ma, co nie? (smutne, ale niestety prawdziwe). Po co mam być zazdrosna? Po co mam sobie szarpać nerwy? Jebać sobie psychikę? Po co zachowywać się jak urażona księżniczka, skoro już prawie miesiąc nią nie jestem... Po co mam się zamulać, smucić i zamartwiać... Może mnie tylko coś w ten sposób ominąć... Wiem, będzie trudno się znów przestawić na tryb sprzed 2. kwietnia 2006r., jednak jakoś trzeba coś ze sobą zrobić, bo tak dłużej być nie może...
2. Tok myślenia:
Niech ktoś najlepiej zrobi mi totalnego formata i zaprogramuje na nowo! Jest trudno czasem nawet mi pojąć, że jego dla mnie nie ma... Nie ma go w sposób, w jaki był dla mnie 1,5 roku... Ot tak nagle... Czasem wstaję rano i pierwsze, co robię to sprawdzam telefon, czy nie mam od niego smsa na dobranoc, którego niestety nie zdążyłam już wieczorem/w nocy przeczytać... Nigdy go tam niestety nie ma... (ooo, no co ty nie powiesz Marcela...) Później zaczynam pisać smsa (zgadnij go kogo...), czy już wstał, czy do mnie wpadnie, bo chcę się przytulić... I po chwili zdaję sobie sprawę, że nie mogę go wysłać i co ja w ogóle odpierdalam? Mija już prawie miesiąc...
Tak więc muszę to jak najszybciej zmienić... Marcela... Jego nie ma... On dla ciebie jest już zwykłym chłopakiem, znajomym, z którym będziesz się spotykała średnio co 2 dni, bo macie w chuj wspólnych znajomych... Będziecie tylko wymieniać spojrzenia i już do końca życia normalnie ze sobą nie pogadacie (chyba, że normalne można uznać cześć cześć co u ciebie...), nawet jeżeli obiecywaliście sobie różne rzeczy... Bajka. Koniec. Muszę wreszcie ogarnąć się psychicznie.
3.Miłość? Nie, dziękuję.
'Będę tęsknić, ale nie żałuję jak Édith Piaf'... Chujowe uczucie we mnie siedzi... Nie, nie chodzi tu o miłość... Miłość, mimo że pedał to jednak wprowadza cię w taki stan... Także viv'la amour... Powracając do chujowego uczucia - kocham, kochasz - nie będziemy razem... I po co to? To po co kochasz? Chyba po to, żeby mieć powód do zamuły... Przynajmniej ja już tak mam... Bo po co mam kochać, skoro kurwa nic nie jest dobrze, nic nie jest tak, jak być powinno... Kurwa... Kocham, ale nic na siłę, co nie?
Nie mogę sobie znaleźć miejsca...
to tak mniej-więcej wygląda...
Ot taka noc...
'Chciałbym pisać o miłości, pisać tak pięknie,
żeby rzucić zaklęcie i znowu stać się wolnym.
Chciałbym, mieć gdzie zawsze położyć zmęczoną głowę.
Chciałbym znaleźć też i miejsce obok by położyć Twoją.
Chciałbym wiedzieć zawsze, że największe dobro to szczęście,
które ze mną będziesz dzielić tak nieobojętnie...
Chciałbym żeby po nas nie pozostał tylko obraz z dźwiękiem
i ten romans opisany w prostych słowach trwał wiecznie'
Chciałabym.
yo.
|