|
hmm.. ja nosiłam mundurek, a raczej okropny fartuszek przez pierwszą klase podstawówki. na szczęscie potem je wycofali, bo ryczałam za kazdym razem jak miałam go włozyć.
a co mają zrobić dzieciaki, które grają na przerwach w piłke? i jest gorąco? to jasne ze chłopcy zdejmują wtedy koszulki i latają z gołymi klatami. jest gorąco... i dzieciaki jeszcze nie dosc ze w bluzce, to ejszcze w kamizelkach bedą chodzić.
pamiętam, jak my nosilismy te okropne fartuszki, które nie dodawały urody ładnym dziewczynom, ale te grubsze jeszcze bardziej poszerzały... były u nas dziewczyny, które i tak nosiły buciki ze stanów od cioci przysłane, piórniki za 100$...
kolezanka byla w tym bardziej renomowanym liceum, wymagającym mundurków. mialo to za zadanie wszystkich sprowadzic do parteru, nauczyc pokory, zeby wszyscy byli równi... (utopijne marzenia). ale.. dziewczyny te bogatsze, na w-fie przy rozbieraniu pokazywały bieliznę z triumfa i konrada, butki firmy Rylko i gino rossi, białe podkoszulki z orsey'a, hugo bossa (zwykły biały podkoszulek za 1,5tys), klasówki pisały długopisami firmy parker... na tle tych biednych mundórków, było widac wyraźnie ich rewelacyjny status majątkowy.. a te które były go pozbawione.. wyglądały na jeszcze większe szare myszki...
|