|
nie mogłam wczoraj w nocy spac... tak gorąco.. tak duszno.. krece sie z boku na bok... nagle... ALE ZIMNO MI SIE ZROBIłO!!!
siegam po kołdrę (niektórzy mówią kordłe) leze i mysle sobie.. co za cisza... niesamowita cisza... i nagle ..
BOOOOOOOOOOMMMMMMMM
marek sie budzi.. zerwał sie wiatr... niesamowity wiatr.. nie jarze ejszcze wogle o co chodiz.. M sie mnie pyta czy miska była na balkonie.. ja mówie ze tak (chodzi o miske do prania).. a M olsniewa mnie ze była.. juz jje nie ma..
to wyskakuje z wyrka i lece na balkon...
wiatr zacza wiac niesamowity.. zaczełam ściagac pranie.. ogladam sie w lewo.. tam jest mały zalesiony kawałek... a tam słychac niesamowite trzaski, uderzenia. dziwne odgłoosy... zdjełam czesc prania.. chce je połozyc na kanapie (miska została.. po prostu spadła razme z grillem...
i nagle znowu cisza... mysle sobie.. przeszło.. i ..
BOOOMMMMMMMMMM
a gdzie tam przeszło...
lunał deszcz.. na poczatku silny.. po 10 sekundach... jej.. nigdy takiego nie widziałam. padał prawie ze poziomo... takaniesamowita siła.. i do tego dołaczył wiatr... który pzresówał ludziom na balkonach donice z kwiatami... w oknie w kuchni zobaczyłam, ze komuś pzrescieradło zwisa z balkonu.. musiało sie nieźle zaplątac... Bije ten deszcz (nie grad).. nagle ludzi pełno o 2 rano zrobiło sie na ulicach... uciekali do samochodów.. pewnie z imprezy.. podziwiam ich.. jak oni mogli w taka pogode iść.. do tego te okropne błyski.. te niesamowte huki...
|